sobota, 23 maja 2015

Reading Festiwal

Z powodu zmęczenia Nirvana nie zdecydowała się na rozpoczęcie kolejnej trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych – zespół zagrał jedynie kilka kameralnych występów jesienią 1992. Kilka dni po narodzinach córki Cobaina, 30 sierpnia 1992 roku Nirvana zagrała jeden ze swoich najsłynniejszych koncertów – na Reading Festival w Londynie, zamykając program imprezy, jako honorowa gwiazda. Uświetniające show zespoły zostały wybrane przez samego Kurta, który obok The Melvins, Screaming Trees, L7 i Mudhoney uwzględnił tam nową formację swojego idola Eugene’a Kelly’ego o nazwie Eugenius oraz specjalizujący się w przeróbkach Abby Bjorn Again, który uwielbiał. Przeważająca część sześćdziesięciotysięcznej publiczności zjeżdżała jednak zewsząd na tę okazję specjalnie dla Nirvany.
Wokół tego szczególnego występu narobiono więcej szumu niż w związku z którymkolwiek dotychczasowych koncertów, jakie zagrała Nirvana. Wina za nerwową atmosferę, która już na wiele dni przed rozpoczęciem festiwalu towarzyszyła oczekiwaniu na pojawienie się zespołu na scenie, leżała w dużej mierze po stronie brytyjskiej prasy, spieszącej z doniesieniami na temat wypadków z życia osobistego Kurta. W kilku czasopismach posunięto się do spekulacji na temat rozpadu Nirvany i wyjątkowo fatalnego stanu zdrowia jej lidera. „Codziennie pojawiały się nowe plotki w związku z tym, ze Nirvana mimo wszystko nie zagra. Przychodzili do mnie rozmaici ludzie z pytaniem: „Wystąpią w końcu czy nie?” Odpowiadałem, ze tak. A wtedy pojawiał się ktoś inny, kto twierdził, że słyszał, iż Kurt nie żyje”-wspomina Anton Brookes. Kurt jednak żył. Kiedy przyjechał w tym tygodniu do Londynu i spacerował po Piccadilly Circus na dwa dni przed otwarciem festiwalu, spotkał J.J.Gonson. Przez chwilę rozmawiali, pochwalił się jej zdjęciami córki, po czym oznajmił, ze musi udać się do łazienki. Znajdowali się akurat naprzeciwko rock and rollowej wersji Gabinetu Figur Woskowych, toteż Kurt wszedł po schodach do wejścia, gdzie wyjątkowo uprzejmie spytał, czy może skorzystać z łazienki. „Nie, nasza toaleta przeznaczona jest wyłącznie dla klientów”- odpowiedział mu strażnik. Zawiedziony Kurt czym prędzej stamtąd uciekł, mimo że jedno z wystawowych okien galerii  zdobiła woskowa replika jego postaci z gitarą w ręku.
Podczas koncertu, gdy pierwsze zespoły pojawiały się i schodziły ze sceny, domysłów przybywało, a plotki obwieszczające, że Nirvana nie  wystąpi, nadal nie przestawały krążyć. Tego dnia padało i publiczność powitała Mudhoney, obrzucając grupę błotem Deszcz siąpił całą noc, mimo to publiczność uparcie czekała, chcąc przekonać się, czy Nirvana ostatecznie pojawi się i czy Kurt wciąż oddycha. „Napięcie sięgało wtedy prawie zenitu. Ilekroć jakaś postać zamajaczyła na scenie, przez publikę przebiegał dreszcz emocji”- wspomina Gonson.
Postanowiwszy zakpić z rozgłaszanych na jego temat plotek, Kurt zdecydował, że wjedzie na scenę na wózku inwalidzkim, przebrany w lekarski fartuch oraz z białej peruce na głowie. Gdy wtoczono go na scenę, wstał z wózka, zaśpiewał niewyraźnie parę słów do mikrofonu i zwalił się deski, zamierając w bezruchu. Krist z niezmąconych spokojem rzucił z powagą do mikrofonu: „Dasz radę stary. Ze wsparciem ze strony przyjaciół i rodziny (…) poradzisz sobie stary.” Wówczas Kurt gwałtownym ruchem zerwał z siebie kostium, skoczył na równe nogi i uderzył w struny swej gitary, zapowiadając „Breed”. „Ten moment był tak absolutnie elektryzujący, że łzy same napływały do oczu”- wspomina Brookes.
Co do samego koncertu- okazał się on autentycznym objawieniem, zaliczanych do jednych z najlepszych koncertów w całej karierze Nirvany. Wprawdzie zespół nie występował wspólnie ani też nie spotykał się na próbach od dwóch miesięcy, z łatwością odegrali jednakże dwadzieścia pięć utworów, będących przekrojem całego ich repertuaru. Uatrakcyjnili nawet program, włączając do niego fragment „More Than a Feeling”- przeboju Boston z 1976 roku- w charakterze żartobliwego preludium do „Teen Sporit”. Miało to sporo sensu, gdyż Kurt utrzymywał w wywiadach, ze riff, na których opierał się jego najpopularniejszy utwór, zwędził właśnie tej grupie. A choć kilkakrotnie sprawiali wrażenie, jakby balansowali na krawędzi chaosu, a cała dynamika miała lada chwila gdzieś ulecieć, zawsze jednak potrafili zręcznie cofnąć się znad skraju przepaści. Kurt zadedykował „All Apologies” Frances, prosząc przy tym tłum, aby skandował: Courtney, kochamy cię. W trakcie jednej z przerw między utworami członkowie zespołu postanowili zażartować na temat plotek dotyczących jego końca.
Nie wiem, co też takiego ludzie usłyszeliście, ale to nie jest nasz ostatni koncert, ani nic z tych rzeczy- zapewnił publiczność Krist.
- A właśnie, że jest- sprzeciwił się Kurt. Chciałbym oficjalnie i publicznie ogłosić, ze to nasz ostatni występ…
- Póki nie zagramy- wtrącił Krist
-Ponownie- dodał Dave
-Na naszej trasie w listopadzie- zakończył Kurt. Czy w listopadzie wybierzemy się w trasę? Czy raczej nagramy płytę?
-Nagrajmy płytę- zadecydował Krist.
Nikogo nie zaskoczyło chyba zakończenie wieczoru, kiedy to członkowie zespołu- po wykonaniu brawurowej wersji „Territorial Pissings”-zdemolowali swe instrumenty i opuścili scenę, podczas gdy kierownik trasy Alex McLeod, pchał porzucony wózek inwalidzki. „Mieli coś do udowodnienia i chcieli to udowodnić. Chcieli stanąć w obliczu tych wszystkich ludzi, którzy mówili: „To koniec, on jest tylko kompletnym ćpunem i do niczego się już nie nadaje” i powiedzieć im: „A chuj wam w dupę. To jeszcze nie koniec”- zauważył McLeod.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz