poniedziałek, 4 maja 2015

Pierwsze sukcesy Nirvany

Zanim „Nevermind” zagościła w zestawieniu dwustu najlepiej sprzedających się się według „Billboardu” płyt, upłynęły dwa tygodnie. Z chwilą jednak, gdy wreszcie to nastąpiło, wskoczyła od razu na miejsce 144. W drugim tygodniu znalazła się już na pozycji 109., w trzecim- na 65., a po czterech tygodniach- 2 listopada, uplasowała się na miejscu 35., z gwiazdką oznaczającą, że pojawiła się w pierwszej czterdziestce jako nowość. Niewiele zespołów spotykał dotąd równie błyskawiczny awans za sprawą ich debiutów. Co więcej, „Nevermind” prawdopodobnie zawędrowałaby wówczas jeszcze wyżej, gdyby tylko wytwórnia DGC, zawierzając intuicji, przygotowała się na tak oszałamiający popyt. Na skutek bowiem ich skromnych szacunków, firma początkowo wydała płytę w nakładzie zaledwie 46 251 egzemplarzy. W ciągu kilku tygodni krążek został wyprzedany.
11 stycznia 1992r. spełniło się nastoletnie marzenie Kurta Cobaina- Nirvana wystąpiła jako gwiazda w „Saturday Night Live”. Pojawienie się grupy w tym programie było przełomowym momentem w historii rock and rolla, po raz pierwszy bowiem formacja grunge’owa doczekała się telewizyjnej transmisji na żywo na skalę ogólnoświatową. Podczas tego samego weekendu album „Nevermind” wyparł płytę „Dangerous” Michaela Jacksona ze szczytu listy „Billboardu”, stając się tym samym najlepiej sprzedającą się płytą w kraju. Wygrała z konkurencyjnymi z nią albumami takich wykonawców jak U2, Metallica, MC Hammer czy Guns n’ Roses. Przez cały grudzień album utrzymywał się gdzieś około szóstej pozycji. Na szczyt wskoczył dzięki wynikom sprzedaży 373 520 egzemplarzy. Mimo, że nie był to sukces z dnia na dzień (zespół działał już od czterech lat)- styl, w jakim Nirvana zaskoczyła przemysł muzyczny, był szokujący. Ta przed rokiem jeszcze zupełnie nieznana grupa zawojowała listy przebojów dzięki singlowi „Smeels Like Teen Spirit”, który zasłużył sobie na miano najbardziej charakterystycznego utworu 1991r., a wprowadzający go gitarowy riff zwiastował prawdziwy przedświt rocka lat 90. Nigdy też nie widziano dotychczas takiej gwiazdy rocka jak Kurt Cobain. W rzeczywistości sprawiał on wrażenie antygwiazdy, niż typowego idola. Odprawiał podstawioną limuzynę, która miała go podwieźć do najbliższej stacji NBC i poprosił o skromniejszy samochód, a trakcie występu w „Saturday Night Live” miał na sobie ten sam strój, co dwa dni wcześniej- parę trampek Converse, dżinsy z ogromnymi dziurami na kolanach, koszulkę reklamującą jakąś nieznaną kapelę oraz wełniany sweter. Nie mył włosów od tygodnia, ufarbował je za pomocą truskawkowej oranżady, co sprawiało, że jego blond kosmyki wyglądały teraz jakby zlepione zakrzepniętą krwią. Jak dotąd w całej historii telewizji nie zdarzyło się jeszcze, aby wykonawca przywiązywał tak niewiele uwagi do swego wyglądu. Po występie w „Saturday Night Live” zrezygnował z przyjęcia dla ekipy programu, co wyjaśnił stwierdzeniem, że „to nie w jego stylu”.
Dorastając w Aberdeen, kurt nie przegapił ani jednego odcinka „Saturday Night Live”. Już w gimnazjum przechwalał się kolegom, że pewnego dnia zostanie gwiazdą. A w dziesięć lat później stał się najbardziej docenianą postacią w muzycznym światku. Już po wydaniu drugiego albumu ogłoszono go najznamienitszym twórcą pokolenia, a przecież dwa lata temu nie chciano go przyjąć do pracy, która miała polegać na czyszczeniu psich bud.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz