Kurt
był zadowolony z nagrania pierwszego demo Nirvany (wtedy jeszcze Ted Ed Fred).
Tracy pamięta, że gdy dostał taśmę, oglądał ją ze wszystkich stron, a na jego
twarzy gościł szeroki uśmiech. Kurt sporządził jej kopie, które następnie
porozsyłał po wytwórniach płytowych na terenie całego kraju, mając nadzieję na
podpisanie kontraktu. Wysyłał bardzo długie, pisane odręcznie listy do każdego
koncernu jaki przychodził mu na myśl, a (jak na ironię) fakt, że pominął Sub
Pop nie wiedząc nawet o istnieniu tej wytwórni, świadczy tylko o tym, jak niski
status miała wówczas ta firma (jednak niebawem miała zaprezentować Ameryce całą
gromadę wspaniałych zespołów- jako pierwsi na szerokie wody wypłynęli
członkowie Soundgarden, w ich ślady poszli następnie Mudhoney i Tad.) Najbardziej
zależało mu na tym, aby trafić pod opiekę SST lub Touch and Go, w której
nagrywały takie uwielbiane przez Kurta zespoły jak: Scratch Acid, Big Blag czy
Butthole Surfers. Do Touch & Go powędrowało sukcesywnie około dwudziestu
kaset, a każdej z nich towarzyszył list i „mały podarunek” w postawi, na
przykład zabawki, garści konfetti, zużytej prezerwatywy wypełnionej
plastikowymi mrówkami lub kartki papieru ozdobionej flegmą. Niestety, ani Touch
& Go, ani żadna inna wytwórnia nie odpowiadała. Nagrania podobały się
jednak Jackowi Endino, właścicielowi wytwórni Reciprocal, który zrobił z nich
mix dla siebie i dał go do przesłuchania Jonathanowi Ponemanowi, który wydawał
właśnie w Sub Pop EP-kę Soundgarden-
zespołu odkrytego kilka miesięcy wcześniej przez jego współpracownika Bruce’a
Pavitta. Poneman, który wcześniej pracował w klubach, znał prawie wszystkie
zespoły z Seattle, ale jak mówi Endino: „Ci faceci byli z Aberdeen!” Poneman
szukał nowych grup , z którymi mogłaby współpracować Sub Pop i często pytał
Endino o nagrywające w jego studiu kapele. Podczas jednej rozmów z Endino,
usłyszał: „Wiesz, pojawił się taki facet…choć mówiąc szczerze nie wiem, co o
nim myśleć. Facet ma naprawdę niesamowity głos i gra z nim Dale Crover. Nie mam
o nich zdania ale ten głos jest naprawdę potężny. A gość wygląda jak mechanik
samochodowy.” Poneman wpadł w zachwyt po usłyszeniu taśmy. „Byłem zdruzgotany
głosem Kurta. Nie padłem na kolana przed piosenkami, były wtedy jakby
drugorzędne wobec nastroju całości. Zespół miał siłę, surową siłę. Pamięta, że
po wysłuchaniu tej taśmy powiedziałem do siebie: O mój Boże”- mówi Poneman.
Podniecony Poneman zaniósł taśmę do Muzaka, firmy nadającej „muzykę tła”, w
której w tamtym czasie pracowały wszystkie ważne osobistości muzycznej sceny
Seattle. Oprócz miejsca pracy, firma stanowiła klub dyskusyjny, w którym rozważano
przyszłość rock and rolla. Poneman, który pojawił się wówczas w Muzaku z taśmą
Nirvany, zaczął prezentację jej w sposób
następujący: „Jeśli ktoś chce zostać bogaty, znam zespół, który szuka
perkusisty”. Ale wysokie jury przemysłu szaf grających nie zostało rzucone na
kolana. Muzyka Nirvany opierała się wówczas na wymęczonych, skomplikowanych
aranżach, a chłopcy z Muzaka woleli wtedy prostego rocka, w rodzaju wczesnych
Wipersów, Cosmic Psychos czy The Stooges. Duże wrażenie natomiast zrobił głos
faceta. Ale tak czy inaczej Muzak nie mógł wydać pozytywnej opinii. „Każdy
chciał wtedy, żeby największą gwiazdą został jego najlepszy kumpel i najlepszy
kumpel najlepszego kumpla. Nirvana nie była z miasta i ludzie trochę naginali
swoje sądy. Ludzie głównie koncentrowali się na sobie i swojej paczce, a ta
muzyka była z zewnątrz”- tłumaczy Pavitt. Poneman pamięta, że Mark Arm
powiedział, że taśma brzmi jak Skin Yard „ale nie tak dobrze”.Pavitt uważał, że
taśma była za bardzo „rockowa”, za dużo było na niej heavy metalu, a za mało
undergrandu. Poneman i Pavitt zobaczyli po raz pierwszy Nirvanę w Central
Tavern. Zespół występował wtedy jako ósmy, w sobotniej składance. Na sali było
mało ludzi, choć teraz bardzo wielu twierdzi, że widziało ten występ. Nirvana była
surowa, ale niektóre utwory okazały się bardzo dobre. Pavitt zgodził się, ze
zespół ma potencjał. Poneman pamięta, że przed występem Kurt ze zdenerwowania
zwymiotował za kulisami. „Nie wpadłem w zachwyt. Nie widziałem u nich
muzycznego podejścia, które mogłoby mnie zainteresować”- przyznaje Pavitt.
Natomiast Poneman szalał z zachwytu i być może dlatego Pavitt, dawny
dziennikarz muzyczny, zaczął zastanawiać się nad haczykiem, na który dałoby
złapać się dla Nirvany prasę. Małe, niezależne wytwórnie zależały od darmowej
promocji w mediach i Pavitt musiał coś wykombinować, jeśli Sub Pop miałoby
wydać Nirvanę. I wtedy wpadł na pewien pomysł. „Im dłużej zastanawiałem się nad tym kim byli ci ludzie i co w ogóle
działo się wtedy w Seattle, tym bardziej byłem pewny, że to wszystko się jakoś
ze sobą wiąże i pasuje do fenomenu Tada (rzeźnika z Idaho). Mieliśmy do czynienia z prawdziwą klasą
robotniczą, nie powiem białymi śmieciami, bo nienawidzę tego terminu i
prawdziwym populistycznym ruchem muzycznym, w którym nikt niczego nie
kombinował. Do tamtej pory niezależna scena muzyczna zdominowana była
przez wydawnictwa, stacje radiowe i
kluby z Wschodniego Wybrzeża. I nagle zamiast okularników z college’ów i szkół
artystycznych pojawili się równie inteligentni i twórczy ludzie, którzy wcale
nie musieli studiować. Gdy poznałem Kurta i Nirvanę, doszedłem do wniosku, ze
idealnie pasują do fenomenu Tada”- mówił Pavitt. Endino zrobił kopie nagrań
dla przyjaciół, ci z kolei dla swoich i tak niosła się fama o nowym zespole.
Poneman nigdy dotąd nie podpisał kontraktu z wykonawcą tylko po przesłuchaniu
taśmy. Zawsze starał się najpierw pójść na koncert, porozmawiać z muzykami, a
dopiero potem podjąć decyzję. Postanowił zadzwonić do Kurta i umówił się z nim
w jednej z kafejek w centrum miasta. W trakcie spotkania rozmawiali właściwie
wyłącznie o tej grupie. W pewnym momencie przyszedł jednak pijany Novoselic,
który popisowo odegrał rolę muzyka nie zainteresowanego podpisaniem
jakiegokolwiek kontraktu. Poneman robił co mógł, by nie zwracać uwagi na
zachowanie Krista i w końcu udało mu się przekazać im wiadomość, że planuje w
najbliższym czasie wydać ich singiel. Pozostała do rozstrzygnięcia jeszcze
jedna kwestia - nazwa. Ostatecznie - ze względu na niecenzuralność większości
dotychczasowych używanych lub wykorzystywanie ich przez innych wykonawców -
ustalono iż odtąd grupa nazywać się będzie Nirvana.
Sub Pop –
muzyczna wytwórnia mająca swoją siedzibę w Seattle. Zasłynęła wydając płyty
takich zespołów jak Nirvana czy
Soundgarden, które były wtedy znane tylko na lokalnej scenie. Jest często
uważana za wytwórnię, która spopularyzowała grunge.
Sub Pop zaczął działać w 1980 roku jako fanzin (czasopismo tworzone przez osobę
lub grupę osób będącymi miłośnikami jakiegoś tematu, np. muzyki,
literatury,ekologii, polityki) Subterranean Pop (nazwa została zmieniona na Sub
Pop już w drugim numerze). Założył ją Bruce Pavitt, silnie związany z
grupą Soundgarden. Biorąc przykład z
Fast Forward (był to fanzin kasetowy) Sub Pop co jakiś czas wydawał własną
kompilację zawierającą piosenki amerykańskich zespołów (tylko parę zagranicznych
zespołów pojawiło się w tamtych wydaniach). Na rynku pojawiło się tylko 9
publikacji tego fanzinu: 6 magazynów i 3 kasety (numery 5, 7 i 9). Następnie
Sub Pop pojawiał się jako kolumna poświęcona muzyce w gazecie The Rocket przez
wiele lat.
W 1986 roku Kim Thayil (gitarzysta Soundgarden) przedstawił Pavittowi Jonathana
Ponemana. We dwójkę założyli wytwórnię płytową. Przystąpiło do niej parę
zespołów z lokalnej sceny muzycznej w Seattle. Pavitt i Poneman starali się jak
mogli, żeby ich wypromować, co w konsekwencji spowodowałoby popularność ich
wytwórni. Na początku powstał Sub Pop Singles Club, serwis subskrypcyjny, który
co miesiąc wysyłał do członków single lokalnych zespołów. To spowodowało, że
Sub Pop stał się silną i znaną firmą kojarzoną z muzyką Seattle. Aby spowodować
wzrost popularności muzyki grunge na świecie Pavitt i Poneman zaprosili do
swojego miasta dziennikarza z brytyjskiego magazynu Melody Maker (Everett
True), aby ten napisał artykuł o lokalnej scenie muzycznej. Sub Pop zdobył
jednak popularność na fali sukcesów takich grup jak Nirvana czy Soundgarden.
Mimo że Sub Pop przyczynił się do spopularyzowania grunge, niektórzy fani tej
muzyki krytykują Pavitta i Ponemana za ich działania. Twierdzą oni, że były one
spowodowane chęcią zysku, a nie miłością do muzyki.
Logo wytwórni Sub Pop
Bruce Pavitt
Jonathan Poneman
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń