Kurt, Courtney i niania Jackie siedzieli właśnie z Frances za kulisami, gdy na
horyzoncie zamajaczył Axl Rose, ściskając dłoń swojej dziewczyny, modelki
Stephanie Seymour. Pierwsza zauważyła go Courtney, która zajmowała się akurat
córką. Axl! Axl! - krzyknęła. Zostań ojcem chrzestnym naszego dziecka! Otoczony
przez grupkę goryli Rose poczerwieniał na pokrytej grubą warstwą makijażu
twarzy i wskazując palcem na Kurta, który zabawiał akurat Frances, podrzucając
ją na kolanie zapiszczał: "Powiedz swojej suce, żeby się zamknęła, albo
wyjdziemy i porozmawiamy na zewnątrz". Ekipa Nirvany wybuchnęła głośnym
śmiechem. Pomysł, ze ktokolwiek mógłby zapanować nad Courtney, był tak zabawny,
ze na twarzy Kurta mimowolnie zagościł szeroki uśmiech. Gdyby nie instynkt
samozachowawczy, prawdopodobnie zacząłby wówczas rechotać bez opamiętania. Spiorunował
jednak Courtney wzrokiem i zwrócił się do żony, rozkazując jej głosem
przypominającym robota: "Zamknij się suko!" Wszyscy z wyjątkiem Axla
i Seymour tarzali się ze śmiechu. Ta
ostatnia próbowała rozładować niezręczną sytuację, zwracając się do Courtney z
pytaniem: - Jesteś modelką? - Nie - odrzekła Courtney. - Ale słyszałam, że ty
zajmujesz się neurochirurgią.
Gdy Nirvana wracała do przeznaczonej dla niej przyczepy, na zewnątrz czekała
już ekipa Gunnersów, składająca się z prawdziwych gór mięsa. Gdy Courtney i
mała Frances znajdowali się w przyczepie zespołu, napastnicy usiłowali ją- na
szczęście bez powodzenia- przewrócić. Kurt pobiegł do przyczepy, żeby sprawdzić
czy nikt nie skrzywdził Frances a w tym samym czasie Duff McKagan z Guns n’
Roses z parą ochroniarzy otoczyli Krista. Zaczęli go popychać. Przewodniczył w
tym basista Guns N' Roses Duff McKagan, który chciał osobiście obić Kristowi
mordę, ale wokół zaczął gromadzić się tłum i wojowniczy muzycy chwilowo
ochłonęli. Guns ‘n Roses odmówili komentarza w tej sprawie.
Axl Rose mógł czuć się urażony odmową, jaką usłyszał od Nirvany, gdy
zaproponował jej wspólną trasę z Gunnersami i Metalliką. Co więcej, Nirvana
miała czelność odrzucić jego zaproszenie do uświetnienia swoim występem jego
trzydziestych urodzin. W grę wchodziła również ogromna, tłumiona zazdrość. Kurt
i Axl wywodzili się z podobnych środowisk i zwracali się do podobnej
publiczności, ale Kurt był wszystkim, czym nie był Axl- utalentowanym wokalistą,
kompozytorem, wspaniałym poetą i wrażliwym człowiekiem. Nirvana i Guns ‘n Roses
były często porównywane ze sobą i New Musical Express napisał kiedyś, że
Nirvana jest „Takim Guns ‘n Roses, które
można lubić”.
Rose był wielkim fanem Nirvany (w wideoklipie do „Don’t Cry”, wystąpił nawet
w czapce z logo Nirvany.
About Kurt Cobain
poniedziałek, 8 czerwca 2015
poniedziałek, 1 czerwca 2015
MTV Video Music Awards 1992
Niecałe dwa tygodnie później Nirvana wystąpiła na rozdaniu
MTV Video Music Awards. Powiedziano im, że mogą wybrać dowolną piosenkę, którą
zagrają na samym początku ceremonii. W czasie prób do występu Cobain podał, że
zespół ma zamiar zagrać niepublikowany wcześniej utwór – "Rape Me".
Dyrektorzy MTV byli zaszokowani próbnym wykonaniem i, jak podaje Amy Finnerty,
byli przekonani, że utwór opowiada o nich samych. Stacja nalegała, by zespół
nie zagrał utworu, grożąc usunięciem występu grupy i jej teledysków z planu
antenowego. Z tego względu, jak również być może ze względu na tytuł utworu,
być może dlatego, że „Rape Me” nie było przebojem, a być może wreszcie dlatego,
ze organizatorom wydawało się, że zawarli umowę z Gold Mountain kierownictwo
MTV uparło się, żeby Nirvana zagrała „Smells Like Teen Spirit”. Na kilka godzin
przed ceremonią Nirvana postanowiła, ze nie zagra. Potem jednak wszyscy zaczęli
zastanawiać się nad konsekwencjami tej decyzji. Po pierwsze: MTV mogło zwolnić
przyjaciółkę i popleczniczkę zespołu Amy Finnerty, jeśli nie uda jej się
przekonać Nirvany do zagrania; po drugie: MTV mogło wpisać na czarną listę
wszystkie zespoły związane z Gold Mountain (firma menagerska Nirvany); po
trzecie: mogło wpisać na czarną listę wszystkie zespoły związane z wytwórnią
Geffen/DGC. Nirvana znalazła się w samym środku korporacyjnego cyklonu i miała
zaledwie kilka godzin na znalezienie wyjścia z tej sytuacji. MTV postawiło
ultimatum: zagrają „Teen Spirit” albo „Lithium”. Po długiej dyskusji
zdecydowano, że Nirvana zagra "Lithium", swój najnowszy singel. „Nie chcieliśmy brać odpowiedzialności za
to, co może z tego wyniknąć dla innych i postanowiliśmy zagrać Lithium. Zamiast
uchylić kapelusza i zachować godność, daliśmy się wyjebać w dupę. Ale mieliśmy
za dużo do stracenia.”- mówił Kurt. Tuż
po rozpoczęciu koncertu (program szedł na żywo), Kurt nagle zmienił rytm i
zaśpiewał dwie pierwsze linijki "Rape Me". Chciał, żeby parę osób
dostało palpitacji serca i nie przeliczył się. Gdy rozległy się pierwsze akordy
utworu, wiceprezes MTV Judy McGrath pisnęła jak ranne zwierzę i pobiegła do
reżyserki. Właśnie skończyła wydawać polecenie, by włączyć reklamy, gdy Nirvana
przeszła do Lithium. Pod koniec utworu, sfrustrowany niedziałającym
wzmacniaczem Novoselic wyrzucił do góry swoją gitarę, która spadając uderzyła
go w głowę. Krawędź instrumentu trafiła go w czoło. Zwalił się na scenę i wił
się z bólu, po czym oszołomiony z trudem zszedł ze sceny. Chwilę później znalazł go Alex McLeod- Krist
leżał w garderobie z workiem lodu na głowie i butelką szampana w dłoni.
Gawędził z byłym gitarzystą Queen,
Brianem Mayem. W czasie gdy Cobain niszczył pozostały sprzęt, Grohl
podbiegł do mikrofonu i zaczął krzyczeć w kierunku widowni "Cześć
Axl", co odnosiło się do siedzącego na widowni Axla Rose, wokalisty Guns
N' Roses, z którym zespół i Courtney Love mieli incydent przed występem.
Nirvana nie miała zamiaru osobiście odbierać nagrody za najlepszy alternatywny wideoklip (do „Teen Spirit”) i Kurt wpadł na pomysł, by wysłać na scenę sobowtóra Michaela Jacksona, który przyjmie wyróżnienie w imieniu zespołu. Kurt polecił mu, żeby przedstawił się jak „król grunge’u”, ten jednak zaimprowizował przemowę, którą przyjęto ze zdumieniem i w milczeniu. Nikt niczego nie zrozumiał. „Chciałem pokazać im z czym mam do czynienia. Z czym mają do czynienia wszystkie gwiazdy rocka. To była wina fanów i mediów”- mówił Kurt.
Nirvana nie miała kolejnych sobowtórów i gdy przyszedł czas na odebranie nagrody za najlepszy debiut, Kurt odmówił wyjścia na scenę. Jednak przyjaciele i współpracownicy przekonali go, że jeśli nie wyjdzie ludzie zaczną gadać i snuć domysły. „Byłem bardzo zdenerwowany. Kiedy graliśmy nie patrzyłem na publiczność i nie wiedziałem, że jest ich tam tak wielu. A kiedy wyszedłem po nagrodę zdałem sobie sprawę, że patrzą na mnie miliony ludzi, że sala jest ogromna, że oświetlają mnie jaskrawe światła i że nie chcę tu być. Chciałem jak najszybciej stamtąd uciec”- wspomina Kurt. Zdołał jednak podziękować rodzinie, wytwórni i „prawdziwym fanom” zespołu. Potem zrobił znaczącą przerwę, spojrzał w kamerę niewinnym wzrokiem i powiedział: „Wiecie, czasami nie warto wierzyć w to co piszą”.
W gali brał udział także Pearl Jam- zespół, który od miesięcy stał się obiektem prasowych uszczypliwości Kurta, który zresztą zaprzeczał, jakoby Nirvana rywalizowała z ludźmi Veddera. „Wyrażałem tylko swoją opinię o ich muzyce, to wszystko”- mówił z uśmiechem na ustach Kurt. Ale nie chodziło tylko o muzykę. Kurt uważał, że członkowie Pearl Jam są bandą hipokrytów i cwaniaków. Dwaj ludzie z Pearl Jam- Stone Gossard i Jeff Ament- grali kiedyś w Green River, pierwszym zespole, który wydał płytę w Sub Pop. Potem z Green River odszedł znajomy Kurta, Mark Arm (założył Mudhoney), który uważał, ze grupa się komercjalizuje, głównie za sprawą Amenta- pierwszego z wczesnych sub popowców, otwarcie głoszącego chęć zostania profesjonalnym muzykiem. „Wiem na sto procent, że jeśli nie Stone to Jeff jest totalnym karierowiczem- będzie lizał dupę każdemu, byle tylko zapewnić popularność zespołu i zarobić kupę forsy”- mówił Kurt. Pearl Jam przyjął wizerunek i brzmienie grunge rocka- przynajmniej na tyle, by dać się unieść muzycznej fali. Była to wykalkulowana i zakończona pełnym powodzeniem próba ubrania starego, korporacyjnego rocka w zniszczone flanelowe koszule i martensy. Wytwórnia Pearl Jam wydała mnóstwo pieniędzy na wypromowanie zespołu, który nie miał za sobą niezależnego poparcia. Był to kolejny przypadek zasypywania pieniędzmi niezależnej rockowej rewolucji. Wszystko to straszliwie irytowało Kurta, który zaczął podgrywać Pearl Jam w wywiadach prasowych. W styczniowych numerze magazynu Musician stwierdził, że „członkowie Pearl Jam będą odpowiedzialni za chujozę powstałą w wyniku fuzji rocka korporacyjnego i alternatywnego”. „Chciałbym, żeby zapomniano o moich związkach z członkami tej grupy. Wydaje mi się, że mam obowiązek przestrzec wszystkich przed fałszywą muzyką podszywającą się pod alternatywę i underground. Grający ludzie wskakują do alternatywnego pociągu”- mówił Kurt w kwietniowym artykule z Rolling Stone’a. Podczas wręczania nagród MTV Kurt postanowił odpuścić przynajmniej jednemu z członków Pearl Jam- głupiutkiemu ale dającemu się lubić Eddiemu Vedderowi. „Przekonałem się, że Eddie został wrobiony. Nigdy nie twierdził, że jest osobą, która popiera punkowe ideały”- stwierdził Kurt.
Podczas gali MTV Vedder kręcił się za kulisami. Nagle wyrosła przed nim Courtney i zaprosiła do odtańczenia utworu Erica Claptona „Tears in Heaven”. Na roztańczoną parę natknął się Kurt. „Spojrzałem mu prosto w oczy i powiedziałem, że żywię do niego szacunek. A potem dodałem bez owijania w bawełnę, ze jego kapela jest do dupy. Zakończyłem jakoś tak: ‘Po obejrzeniu waszego koncertu zdałem sobie sprawę, że jesteś jedyną osobą w zespole, która ma w sobie odrobinę pasji’. Eddie nie był wymyślony przez biznes. Przynajmniej nie do końca. Na świecie jest mnóstwo gorszych ludzi od niego, a Eddie nie zasługuje na to, by traktować go jak kozła ofiarnego”- wspominał Kurt.
Nirvana nie miała zamiaru osobiście odbierać nagrody za najlepszy alternatywny wideoklip (do „Teen Spirit”) i Kurt wpadł na pomysł, by wysłać na scenę sobowtóra Michaela Jacksona, który przyjmie wyróżnienie w imieniu zespołu. Kurt polecił mu, żeby przedstawił się jak „król grunge’u”, ten jednak zaimprowizował przemowę, którą przyjęto ze zdumieniem i w milczeniu. Nikt niczego nie zrozumiał. „Chciałem pokazać im z czym mam do czynienia. Z czym mają do czynienia wszystkie gwiazdy rocka. To była wina fanów i mediów”- mówił Kurt.
Nirvana nie miała kolejnych sobowtórów i gdy przyszedł czas na odebranie nagrody za najlepszy debiut, Kurt odmówił wyjścia na scenę. Jednak przyjaciele i współpracownicy przekonali go, że jeśli nie wyjdzie ludzie zaczną gadać i snuć domysły. „Byłem bardzo zdenerwowany. Kiedy graliśmy nie patrzyłem na publiczność i nie wiedziałem, że jest ich tam tak wielu. A kiedy wyszedłem po nagrodę zdałem sobie sprawę, że patrzą na mnie miliony ludzi, że sala jest ogromna, że oświetlają mnie jaskrawe światła i że nie chcę tu być. Chciałem jak najszybciej stamtąd uciec”- wspomina Kurt. Zdołał jednak podziękować rodzinie, wytwórni i „prawdziwym fanom” zespołu. Potem zrobił znaczącą przerwę, spojrzał w kamerę niewinnym wzrokiem i powiedział: „Wiecie, czasami nie warto wierzyć w to co piszą”.
W gali brał udział także Pearl Jam- zespół, który od miesięcy stał się obiektem prasowych uszczypliwości Kurta, który zresztą zaprzeczał, jakoby Nirvana rywalizowała z ludźmi Veddera. „Wyrażałem tylko swoją opinię o ich muzyce, to wszystko”- mówił z uśmiechem na ustach Kurt. Ale nie chodziło tylko o muzykę. Kurt uważał, że członkowie Pearl Jam są bandą hipokrytów i cwaniaków. Dwaj ludzie z Pearl Jam- Stone Gossard i Jeff Ament- grali kiedyś w Green River, pierwszym zespole, który wydał płytę w Sub Pop. Potem z Green River odszedł znajomy Kurta, Mark Arm (założył Mudhoney), który uważał, ze grupa się komercjalizuje, głównie za sprawą Amenta- pierwszego z wczesnych sub popowców, otwarcie głoszącego chęć zostania profesjonalnym muzykiem. „Wiem na sto procent, że jeśli nie Stone to Jeff jest totalnym karierowiczem- będzie lizał dupę każdemu, byle tylko zapewnić popularność zespołu i zarobić kupę forsy”- mówił Kurt. Pearl Jam przyjął wizerunek i brzmienie grunge rocka- przynajmniej na tyle, by dać się unieść muzycznej fali. Była to wykalkulowana i zakończona pełnym powodzeniem próba ubrania starego, korporacyjnego rocka w zniszczone flanelowe koszule i martensy. Wytwórnia Pearl Jam wydała mnóstwo pieniędzy na wypromowanie zespołu, który nie miał za sobą niezależnego poparcia. Był to kolejny przypadek zasypywania pieniędzmi niezależnej rockowej rewolucji. Wszystko to straszliwie irytowało Kurta, który zaczął podgrywać Pearl Jam w wywiadach prasowych. W styczniowych numerze magazynu Musician stwierdził, że „członkowie Pearl Jam będą odpowiedzialni za chujozę powstałą w wyniku fuzji rocka korporacyjnego i alternatywnego”. „Chciałbym, żeby zapomniano o moich związkach z członkami tej grupy. Wydaje mi się, że mam obowiązek przestrzec wszystkich przed fałszywą muzyką podszywającą się pod alternatywę i underground. Grający ludzie wskakują do alternatywnego pociągu”- mówił Kurt w kwietniowym artykule z Rolling Stone’a. Podczas wręczania nagród MTV Kurt postanowił odpuścić przynajmniej jednemu z członków Pearl Jam- głupiutkiemu ale dającemu się lubić Eddiemu Vedderowi. „Przekonałem się, że Eddie został wrobiony. Nigdy nie twierdził, że jest osobą, która popiera punkowe ideały”- stwierdził Kurt.
Podczas gali MTV Vedder kręcił się za kulisami. Nagle wyrosła przed nim Courtney i zaprosiła do odtańczenia utworu Erica Claptona „Tears in Heaven”. Na roztańczoną parę natknął się Kurt. „Spojrzałem mu prosto w oczy i powiedziałem, że żywię do niego szacunek. A potem dodałem bez owijania w bawełnę, ze jego kapela jest do dupy. Zakończyłem jakoś tak: ‘Po obejrzeniu waszego koncertu zdałem sobie sprawę, że jesteś jedyną osobą w zespole, która ma w sobie odrobinę pasji’. Eddie nie był wymyślony przez biznes. Przynajmniej nie do końca. Na świecie jest mnóstwo gorszych ludzi od niego, a Eddie nie zasługuje na to, by traktować go jak kozła ofiarnego”- wspominał Kurt.
sobota, 23 maja 2015
Reading Festiwal
Z
powodu zmęczenia Nirvana nie zdecydowała się na rozpoczęcie kolejnej trasy
koncertowej po Stanach Zjednoczonych – zespół zagrał jedynie kilka kameralnych
występów jesienią 1992. Kilka dni po narodzinach córki Cobaina, 30 sierpnia 1992 roku Nirvana zagrała
jeden ze swoich najsłynniejszych koncertów – na Reading Festival w Londynie,
zamykając program imprezy, jako honorowa gwiazda. Uświetniające show zespoły
zostały wybrane przez samego Kurta, który obok The Melvins, Screaming Trees, L7
i Mudhoney uwzględnił tam nową formację swojego idola Eugene’a Kelly’ego o
nazwie Eugenius oraz specjalizujący się w przeróbkach Abby Bjorn Again, który
uwielbiał. Przeważająca część sześćdziesięciotysięcznej publiczności zjeżdżała
jednak zewsząd na tę okazję specjalnie dla Nirvany.
Wokół tego szczególnego występu narobiono więcej szumu niż w związku z którymkolwiek dotychczasowych koncertów, jakie zagrała Nirvana. Wina za nerwową atmosferę, która już na wiele dni przed rozpoczęciem festiwalu towarzyszyła oczekiwaniu na pojawienie się zespołu na scenie, leżała w dużej mierze po stronie brytyjskiej prasy, spieszącej z doniesieniami na temat wypadków z życia osobistego Kurta. W kilku czasopismach posunięto się do spekulacji na temat rozpadu Nirvany i wyjątkowo fatalnego stanu zdrowia jej lidera. „Codziennie pojawiały się nowe plotki w związku z tym, ze Nirvana mimo wszystko nie zagra. Przychodzili do mnie rozmaici ludzie z pytaniem: „Wystąpią w końcu czy nie?” Odpowiadałem, ze tak. A wtedy pojawiał się ktoś inny, kto twierdził, że słyszał, iż Kurt nie żyje”-wspomina Anton Brookes. Kurt jednak żył. Kiedy przyjechał w tym tygodniu do Londynu i spacerował po Piccadilly Circus na dwa dni przed otwarciem festiwalu, spotkał J.J.Gonson. Przez chwilę rozmawiali, pochwalił się jej zdjęciami córki, po czym oznajmił, ze musi udać się do łazienki. Znajdowali się akurat naprzeciwko rock and rollowej wersji Gabinetu Figur Woskowych, toteż Kurt wszedł po schodach do wejścia, gdzie wyjątkowo uprzejmie spytał, czy może skorzystać z łazienki. „Nie, nasza toaleta przeznaczona jest wyłącznie dla klientów”- odpowiedział mu strażnik. Zawiedziony Kurt czym prędzej stamtąd uciekł, mimo że jedno z wystawowych okien galerii zdobiła woskowa replika jego postaci z gitarą w ręku.
Podczas koncertu, gdy pierwsze zespoły pojawiały się i schodziły ze sceny, domysłów przybywało, a plotki obwieszczające, że Nirvana nie wystąpi, nadal nie przestawały krążyć. Tego dnia padało i publiczność powitała Mudhoney, obrzucając grupę błotem Deszcz siąpił całą noc, mimo to publiczność uparcie czekała, chcąc przekonać się, czy Nirvana ostatecznie pojawi się i czy Kurt wciąż oddycha. „Napięcie sięgało wtedy prawie zenitu. Ilekroć jakaś postać zamajaczyła na scenie, przez publikę przebiegał dreszcz emocji”- wspomina Gonson.
Postanowiwszy zakpić z rozgłaszanych na jego temat plotek, Kurt zdecydował, że wjedzie na scenę na wózku inwalidzkim, przebrany w lekarski fartuch oraz z białej peruce na głowie. Gdy wtoczono go na scenę, wstał z wózka, zaśpiewał niewyraźnie parę słów do mikrofonu i zwalił się deski, zamierając w bezruchu. Krist z niezmąconych spokojem rzucił z powagą do mikrofonu: „Dasz radę stary. Ze wsparciem ze strony przyjaciół i rodziny (…) poradzisz sobie stary.” Wówczas Kurt gwałtownym ruchem zerwał z siebie kostium, skoczył na równe nogi i uderzył w struny swej gitary, zapowiadając „Breed”. „Ten moment był tak absolutnie elektryzujący, że łzy same napływały do oczu”- wspomina Brookes.
Co do samego koncertu- okazał się on autentycznym objawieniem, zaliczanych do jednych z najlepszych koncertów w całej karierze Nirvany. Wprawdzie zespół nie występował wspólnie ani też nie spotykał się na próbach od dwóch miesięcy, z łatwością odegrali jednakże dwadzieścia pięć utworów, będących przekrojem całego ich repertuaru. Uatrakcyjnili nawet program, włączając do niego fragment „More Than a Feeling”- przeboju Boston z 1976 roku- w charakterze żartobliwego preludium do „Teen Sporit”. Miało to sporo sensu, gdyż Kurt utrzymywał w wywiadach, ze riff, na których opierał się jego najpopularniejszy utwór, zwędził właśnie tej grupie. A choć kilkakrotnie sprawiali wrażenie, jakby balansowali na krawędzi chaosu, a cała dynamika miała lada chwila gdzieś ulecieć, zawsze jednak potrafili zręcznie cofnąć się znad skraju przepaści. Kurt zadedykował „All Apologies” Frances, prosząc przy tym tłum, aby skandował: Courtney, kochamy cię. W trakcie jednej z przerw między utworami członkowie zespołu postanowili zażartować na temat plotek dotyczących jego końca.
Nie wiem, co też takiego ludzie usłyszeliście, ale to nie jest nasz ostatni koncert, ani nic z tych rzeczy- zapewnił publiczność Krist.
- A właśnie, że jest- sprzeciwił się Kurt. Chciałbym oficjalnie i publicznie ogłosić, ze to nasz ostatni występ…
- Póki nie zagramy- wtrącił Krist
-Ponownie- dodał Dave
-Na naszej trasie w listopadzie- zakończył Kurt. Czy w listopadzie wybierzemy się w trasę? Czy raczej nagramy płytę?
-Nagrajmy płytę- zadecydował Krist.
Nikogo nie zaskoczyło chyba zakończenie wieczoru, kiedy to członkowie zespołu- po wykonaniu brawurowej wersji „Territorial Pissings”-zdemolowali swe instrumenty i opuścili scenę, podczas gdy kierownik trasy Alex McLeod, pchał porzucony wózek inwalidzki. „Mieli coś do udowodnienia i chcieli to udowodnić. Chcieli stanąć w obliczu tych wszystkich ludzi, którzy mówili: „To koniec, on jest tylko kompletnym ćpunem i do niczego się już nie nadaje” i powiedzieć im: „A chuj wam w dupę. To jeszcze nie koniec”- zauważył McLeod.
Wokół tego szczególnego występu narobiono więcej szumu niż w związku z którymkolwiek dotychczasowych koncertów, jakie zagrała Nirvana. Wina za nerwową atmosferę, która już na wiele dni przed rozpoczęciem festiwalu towarzyszyła oczekiwaniu na pojawienie się zespołu na scenie, leżała w dużej mierze po stronie brytyjskiej prasy, spieszącej z doniesieniami na temat wypadków z życia osobistego Kurta. W kilku czasopismach posunięto się do spekulacji na temat rozpadu Nirvany i wyjątkowo fatalnego stanu zdrowia jej lidera. „Codziennie pojawiały się nowe plotki w związku z tym, ze Nirvana mimo wszystko nie zagra. Przychodzili do mnie rozmaici ludzie z pytaniem: „Wystąpią w końcu czy nie?” Odpowiadałem, ze tak. A wtedy pojawiał się ktoś inny, kto twierdził, że słyszał, iż Kurt nie żyje”-wspomina Anton Brookes. Kurt jednak żył. Kiedy przyjechał w tym tygodniu do Londynu i spacerował po Piccadilly Circus na dwa dni przed otwarciem festiwalu, spotkał J.J.Gonson. Przez chwilę rozmawiali, pochwalił się jej zdjęciami córki, po czym oznajmił, ze musi udać się do łazienki. Znajdowali się akurat naprzeciwko rock and rollowej wersji Gabinetu Figur Woskowych, toteż Kurt wszedł po schodach do wejścia, gdzie wyjątkowo uprzejmie spytał, czy może skorzystać z łazienki. „Nie, nasza toaleta przeznaczona jest wyłącznie dla klientów”- odpowiedział mu strażnik. Zawiedziony Kurt czym prędzej stamtąd uciekł, mimo że jedno z wystawowych okien galerii zdobiła woskowa replika jego postaci z gitarą w ręku.
Podczas koncertu, gdy pierwsze zespoły pojawiały się i schodziły ze sceny, domysłów przybywało, a plotki obwieszczające, że Nirvana nie wystąpi, nadal nie przestawały krążyć. Tego dnia padało i publiczność powitała Mudhoney, obrzucając grupę błotem Deszcz siąpił całą noc, mimo to publiczność uparcie czekała, chcąc przekonać się, czy Nirvana ostatecznie pojawi się i czy Kurt wciąż oddycha. „Napięcie sięgało wtedy prawie zenitu. Ilekroć jakaś postać zamajaczyła na scenie, przez publikę przebiegał dreszcz emocji”- wspomina Gonson.
Postanowiwszy zakpić z rozgłaszanych na jego temat plotek, Kurt zdecydował, że wjedzie na scenę na wózku inwalidzkim, przebrany w lekarski fartuch oraz z białej peruce na głowie. Gdy wtoczono go na scenę, wstał z wózka, zaśpiewał niewyraźnie parę słów do mikrofonu i zwalił się deski, zamierając w bezruchu. Krist z niezmąconych spokojem rzucił z powagą do mikrofonu: „Dasz radę stary. Ze wsparciem ze strony przyjaciół i rodziny (…) poradzisz sobie stary.” Wówczas Kurt gwałtownym ruchem zerwał z siebie kostium, skoczył na równe nogi i uderzył w struny swej gitary, zapowiadając „Breed”. „Ten moment był tak absolutnie elektryzujący, że łzy same napływały do oczu”- wspomina Brookes.
Co do samego koncertu- okazał się on autentycznym objawieniem, zaliczanych do jednych z najlepszych koncertów w całej karierze Nirvany. Wprawdzie zespół nie występował wspólnie ani też nie spotykał się na próbach od dwóch miesięcy, z łatwością odegrali jednakże dwadzieścia pięć utworów, będących przekrojem całego ich repertuaru. Uatrakcyjnili nawet program, włączając do niego fragment „More Than a Feeling”- przeboju Boston z 1976 roku- w charakterze żartobliwego preludium do „Teen Sporit”. Miało to sporo sensu, gdyż Kurt utrzymywał w wywiadach, ze riff, na których opierał się jego najpopularniejszy utwór, zwędził właśnie tej grupie. A choć kilkakrotnie sprawiali wrażenie, jakby balansowali na krawędzi chaosu, a cała dynamika miała lada chwila gdzieś ulecieć, zawsze jednak potrafili zręcznie cofnąć się znad skraju przepaści. Kurt zadedykował „All Apologies” Frances, prosząc przy tym tłum, aby skandował: Courtney, kochamy cię. W trakcie jednej z przerw między utworami członkowie zespołu postanowili zażartować na temat plotek dotyczących jego końca.
Nie wiem, co też takiego ludzie usłyszeliście, ale to nie jest nasz ostatni koncert, ani nic z tych rzeczy- zapewnił publiczność Krist.
- A właśnie, że jest- sprzeciwił się Kurt. Chciałbym oficjalnie i publicznie ogłosić, ze to nasz ostatni występ…
- Póki nie zagramy- wtrącił Krist
-Ponownie- dodał Dave
-Na naszej trasie w listopadzie- zakończył Kurt. Czy w listopadzie wybierzemy się w trasę? Czy raczej nagramy płytę?
-Nagrajmy płytę- zadecydował Krist.
Nikogo nie zaskoczyło chyba zakończenie wieczoru, kiedy to członkowie zespołu- po wykonaniu brawurowej wersji „Territorial Pissings”-zdemolowali swe instrumenty i opuścili scenę, podczas gdy kierownik trasy Alex McLeod, pchał porzucony wózek inwalidzki. „Mieli coś do udowodnienia i chcieli to udowodnić. Chcieli stanąć w obliczu tych wszystkich ludzi, którzy mówili: „To koniec, on jest tylko kompletnym ćpunem i do niczego się już nie nadaje” i powiedzieć im: „A chuj wam w dupę. To jeszcze nie koniec”- zauważył McLeod.
wtorek, 19 maja 2015
Artykuł w "Vanity Fair"- konsekwencje
Courtney Love zgodziła się na artykuł w „Vanity Fair”,
wyobrażając sobie, że będzie to reklama dla jej osoby i twórczości. Nazwa pisma
(Targowisko Próżności) zaślepiła ją do tego stopnia, że nie zwróciła uwagi na
autorkę materiału, którą miała być Lynn Hirschberg- doskonale znana z ciętego
pióra chłoszczącego gwiazdy. Courtney uważała, że znajdzie się na piedestale. I
tak się stało. Była przyzwyczajona do milutkiej, brytyjskiej prasy muzycznej,
która rozumiała jej sarkastyczny humor, nie zadawała trudnych pytań i nie
węszyła tam, gdzie nie trzeba. Lynn Hirschberg nie miała takich skrupułów. Courtney
twierdzi, ze materiał spreparowano, gdy jeszcze brała: „Gdybym nie była pod
wpływem narkotyków przejrzałabym ich grę, domyśliła bym się, że chcą mnie
wykołować, bo co innego mogliby ze mną zrobić?”- mówi Courtney. Artykuł pojawił
się w numerze z września 1992 roku. Jednym z bardziej kontrowersyjnych aspektów
materiału było zdjęcie Courtney w mocno zaawansowanej ciąży, gołej od pasa w
dół i przesłoniętej jedynie przezroczystą bielizną. To, ze była prawie goła nie
wywołało takiego poruszenia w kręgach redakcyjnych, jak palony przez nią
papieros, który został usunięty ze zdjęcia na polecenie naczelnej, Tiny Brown.
Courtney twierdzi, że sesja zdjęciowa do „Vanity Fair” była prawdziwym
maratonem, który kosztował pismo wiele rolek filmu i zmian dekoracji. W pewnym
momencie na planie, Courtney zmieniając kostium zaciągnęła się czyimś
papierosem, co wykorzystał fotograf Michael Comte robiąc niespodziewane
zdjęcie. Nie brzmi to przekonująco, bo palącą Courtney widać także na innych
fotografach z sesji. Po ukazaniu się artykułu w „Vanity Fair” rozdzwoniły się
telefony z prośbą o oryginał wyretuszowanego zdjęcia. Courtney twierdzi, ze
odkupili z Kurtem fotografię za pięćdziesiąt tysięcy dolarów: „Tyle, ile zapłaciłabym szantażyście”-
mówi. W artykule opisano Courtney jako osobę o mentalności „ofiary katastrofy
kolejowej”, która „nie jest specjalnie zainteresowana konsekwencjami swoich
działań”. W wyraźny sposób dano do zrozumienia, ze to ona wprowadziła Kurta w
świat heroiny, choć prawda wyglądała inaczej. Hirschberg cytowała różnych, nie
wymieniowych z nazwiska „znawców branży”, którzy „obawiali się o zdrowie
dziecka”. Jednak najwięcej szkody wyrządził cytat samej Courtney, która po
opisie wyprawy do Alphabet City, gdzie razem z Kurtem kupowała narkotyki,
dodała: „Potem brałam heroinę przez kilka
miesięcy”. Jeśli przyjąć, że wyprawa do Alphabet City miała miejsce w
czasie występów Nirvany w Saturday Night Live, to Courtney musiała brać długo
po tym, jak dowiedziała się, ze jest w ciąży. Courtney oczywiście zaprzecza,
twierdząc, ze ją źle zrozumiano, jednak Hirschberg obstaje przy swoim,
twierdząc, że ma to nagrane na taśmach. Artykuł
ostatecznie wykreował obraz Courtney jako osoby „zwyrodniałej”. „Nie sądziłam, że ta historia zrobi ze mnie
karła, zmiażdży mnie, zgwałci i boleśnie zrani, a jej skutki były
niewyobrażalne. Przeszły wszelkie granice. Przeczytałam przysłany mi wcześniej
artykuł faksem i zadrżałam. Wiedziałam, że mój świat legł w gruzach. Umarła.
Tak to wyglądało. Miałam z głowy resztę życia. Zostałam napiętnowana i jeśli
spotka mnie jeszcze coś dobrego będę musiała o to walczyć. Do końca. Nie
powinno tak być ale sama wystawiłam się na cios. Gdybym nie brała, domyśliłabym
się, co wisi w powietrzu, o co jej chodzi i wtedy oczywiście nie byłabym taka
szczera, wiedziałabym gdzie jest moje miejsce w świecie według „Vanity Fair”-
mówi Courtney. Courtney ukryła się w szpitalu: „Myślałam, że oszaleję. Że znowu zacznę brać. Nie jestem osobą, która
ćpa podczas kryzysów, brałam narkotyki kiedy byłam szczęśliwa, ale wtedy
naprawdę myślałam o samobójstwie. Byłam już prawie w dziewiątym miesiącu ciąży
i nie mogłam się zabić, więc poszłam do szpitala. Przeleżałam w nim dwa
tygodnie przed przyjściem Frances na świat. Kurt był jeszcze na odtruciu i
odczuwał potworne bóle. Nie mógł jeść, więc podawano mu kroplówki. Był słaby…
niewiele było w nim życia. Płakał całymi tygodniami. Oboje bez przerwy
płakaliśmy. To było straszne.”- mówi Courtney. Początkowo Kurt nie rozumiał
na czym polega zamieszane wywołane przez „Vanity Fair”. Po jakimś czasie zdał
sobie sprawę, jaką krzywdę wyrządził im ten artykuł: „Pewnego dnia ocknąłem się i dotarła do mnie cała potworność tej
sytuacji. Zrozumiałem jaki wpływ może mieć to na nasze życie, na nasz
wizerunek, na wszystko…”- mówił Kurt. Ponieważ materiał opierał się w dużej
części na „anonimowych źródłach”, musieli pogodzić się z faktem, że wokół nich
byli ludzie, którzy dopuścili się zdrady. Byli zdegustowani, a co gorsza
zaczęli cierpieć na paranoję. Zszargana reputacja okazała się dopiero
początkiem kontrowersji wywołanej przez „Vanity Fair”. Pracująca dla Cobainów
prawniczka Rosemary Caroll uważa, że artykuł w „Vanity Fair” był bezpośrednia
przyczyną podjęcia kroków prawnych przeciwko Kurtowi i Courtney przez Okręgowy
wydział Opieki Nad Dziećmi w Los Angeles. W ostatnich miesiącach ciąży
Courtney, Wydział Opieki zagroził, ze pozbawi Kurta i Courtney praw
rodzicielskich. Do teczki z materiałem dowodowym przypięta była kopia artykułu.
Podczas przesłuchania w sądzie rodzinnym Wydział przedstawił jako dowody
artykuł z „Vanity Fair” i wyniki badań moczu (nieaktualne, jak się później
okazało) obojga rodziców wskazujące, ze oboje nadużywali wielu niedozwolonych
substancji, co wymaga pozbawienia ich praw do opieki i nadzoru nad dzieckiem. Sędzia
zgodził się z tym punktem widzenia i nakazał Kurtowi podjąć kolejne,
trzydziestodniowe odtrucie, mimo że Kurt był czysty po pobycie w szpitalu
Cedars-Sinai. Ponadto dwa tygodnie po przyjściu na świat Frances Cobainowie
zmuszeni zostali do zrzeczenia się opieki nad dzieckiem na rzecz siostry
Courtney, Jamie. Przez kolejny miesiąc nie mogli przebywać sami z własną córką.
Kurt uważał to za spisek: „Absolutnie
tak! To było polowanie na czarownice.
Potraktowali nas tak samo jak Frances Farmer, zmieszali nas z błotem ponad
wszelkie pojęcie. Wydział Opieki rozdawał ksero artykułu z „Vanity Fair” i
posłużył się badaniem moczu Courtney z pierwszego trymestru żeby zabrać nam dziecko”-
mówił Kurt. Nikt nie miał pojęcia o całej sprawie oprócz najbliższego kręgu
Nirvany. Cobainowie walczyli o dziecko w postępowaniu, w którym jako dowód
wykorzystano artykuł prasowy, trudno wiec dziwić się kolejnym, ekstremalnym
relacjom na złą prasę. Relacjonując tę historię Courtney nie potrafi otrząsnąć
się z przerażenia. Kończąc opis nieszczęścia wywołanego przez
„Vanity Fair”, ta twarda, pozornie niewzruszona kobieta zaczyna płakać: „Wiesz, czym innym jest twoja pieprzona publiczna wiarygodność i nawet wycieranie sobie butów twoim nazwiskiem, a czym innym sytuacja w której zabierają ci dziecko. Dziecku, któremu nic nie dolegało! Nie brałam narkotyków podczas ciąży, inaczej: nie brałam od chwili kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Poprosiłam i dostałam całą pierdoloną pomoc, jaka jest potrzebna w takich sytuacjach. Byłam u każdego lekarza w mieście. Mam na to dowody w postaci kart medycznych. Co z tego! Uparli się żeby zajebać nas na śmierć!”- mówi Courtney przez łzy. Sprawa wydawała się beznadziejna- lekarze, agencje rządowe, prasa- wszyscy byli przeciwko nim. „Czuliśmy się poniżeni i wyglądało na to, że wszyscy potężni ludzie zmówili się żeby nam dokopać. Byliśmy w beznadziejnej sytuacji. Nie mieliśmy szans na wygraną. To było przygnębiające. Odechciało nam się żyć. Był to dla nas najgorszy okres: Courtney miała jeszcze problemy hormonalne po ciąży, a ja schodziłem z narkotyków i wszystko zwaliło nam się na głowę. Mieliśmy dosyć”- mówił Kurt. Kurt powiedział kiedyś: „Najwięcej szkody wyrządziły mi te wszystkie wściekłe heroinowe plotki i towarzyszące im spekulacje. Czułem się zgwałcony. Nie miałem pojęcia, że moje życie prywatne stanie się kwestią ogólnonarodową.”
Artykuł w „Vanity Fair” był zaledwie początkiem lawiny wrogich Cobainom publikacji. Lawiny, która obejmowała między innymi tak horrendalne bzdury, jak materiał ze sprzedawanego w supermarketach brukowca The Globe, który zatytułował swój artykuł w sposób następujący: „DZIECKO GWIAZDORA ROCKA RODZI SIĘ ĆPUNEM!” Poniżej umieszczono niepokojące zdjęcie noworodka (ale nie Frances!) odtruwanego po przyjściu na świat. W nadtytule The Globe napisał: „Mają sławę i pieniądze ale za grosz serca!”. Po kilku podobnych publikacjach Krist, Shelli i Dave zapomnieli o dawnych nieporozumieniach i stanęli murem po stronie Kurta, Courtney i ich córki. „Byliśmy znowu razem i było jak dawniej. Wtedy wszystko wywróciło się do góry nogami. Odbiliśmy się od dna. Myślę, że docenili to, że stanęliśmy po ich stronie”- mówi łamiącym się od emocji głosem Krist.
Kurt bardzo się starał by nie odbierano go jako osoby popierającej zażywanie heroiny: „Pod koniec tych kilku miesięcy, kiedy wpuszczałem w żyłę czterysta dolarów dziennie zauważyłem, ze dzieją się ze mną różne niedobre rzeczy, przede wszystkim z moją pamięcią. Wiedziałem, ze w końcu ciało odmówi mi posłuszeństwa. Wiem, że mówiłem, że niczego nie żałuję i to jest prawda ale dlatego, że używałem heroiny jako narzędzia. Używałem jej jako leku, żeby pozbyć się bólu. To jest podstawowa przyczyna, dla której zacząłem brać. I w tym sensie nie żałuję ale mam prawo przestrzec wszystkich innych, którzy chcą się uzależnić, że w końcu spierdolą sobie życie. To może potrwać rok albo dwa… Widziałem mnóstwo takich przypadków. Narkotyki są złe. Naprawdę wszystko pierdolą. Byłem w tej komfortowej sytuacji, że wiedziałem, ze przestanę brać, bo miałem motywację: żonę i dziecko. Większość biorących tego nie ma. Poza tym jestem bogaty, zostałem gwiazdą i jest mnóstwo rzeczy, które trzymają mnie przy życiu. Mam wiele powodów, żeby nie brać. Ale powiedz coś takiego osobie, której wydaje się, ze nie ma niczego. Kiedy żyje się w ubóstwie i jest się uzależnionym, prędzej czy później odwala się jakiś numer, przewala się ludzi, co w najlepszym przypadku prowadzi do więzienia. Tak wygląda czarna strona brania. Kiedy możesz wydać codziennie czterysta dolarów i żyjesz w komforcie, masz dach nad głową i nie musisz się martwić o czynsz, masz dobry samochód i całą resztę, łatwo uzależnisz się od narkotyków. Ale większość z tych ludzi, którzy chcą się powołać na mnie w sprawie brania, powinna pamiętać, że należy do grupy ludzi przeciętnych, do grupy ciężko pracujących na chleb i ledwo wiążącej koniec z końcem”- mówił Kurt ale zdawał sobie sprawę z własnej hipokryzji zawartej w stwierdzeniu, że jemu wolno brać, a innym nie: „To prawda ale trzeba pamiętać, że gdybym nie przestał, doszedłbym do punktu, w którym straciłbym wszystko i starłbym się takim samym ćpunem jak inni. Przez rok udało mi się być ćpunem, który odnosi sukcesy, ale gdybym nie przestał, w kolejnym roku wysiadłbym kompletnie. Zaczęłoby się od zdrowia, potem rujnowałbym wszystkie związki na których mi zależy i w końcu straciłbym wszystko. Straciłbym rodzinę, przyjaciół, pieniądze- wszystko bez wyjątku. Gdybym nie przestał. Zawsze o tym pamiętam.”- kontynuował Kurt. Courtney również była skruszona: „Przeżyłam moją małą rock and rollową fantazję. Szkoda, że musiałam zapłacić za nią taką cenę”- mówi.
Przez resztę 1992 roku Kurt i Courtney nadal zmagali się z oszczerstwami, a Nirvana próbowała wrócić do normalnej pracy. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nikogo nie powinno dziwić, iż Kurt doszedł do wniosku, ze los zawodowego muzyka rockowego nie jest bajką, o jakiej marzył, waląc w struny gitary w sypialni w Aberdeen. „Taki mam zawód, czy mi się to podoba czy nie. To jest coś co kocham robić i co chciałbym robić, ale jeśli mam być szczery, nie bawi mnie to już tak bardzo jak kiedyś, kiedy co wieczór chodziłem na próby i wyobrażałem sobie jak to będzie w przyszłości. Tego, co jest teraz nie da się porównać z przyjemnością, jaką miałem parę lat temu, grając dla garstki ludzi, ładując się do furgonetki i jadąc na kolejny koncert. Lecz przede wszystkim grając! Tego się nie da powtórzyć po dziesięciu latach występów na scenie. Tamte klimaty odeszły w przeszłość. Sam się dziwię, że wciąż podnieca mnie to co robię. Nie mogę wyjść z podziwu dla siebie, że cieszę się jak dziecko po udanym koncercie. Jest mi wtedy naprawdę dobrze i lekko i nie ma znaczenia czy tłum czuje to czy nie. Nie kieruję się ocenami widzów, bo publiczność jest z grubsza wszędzie taka sama. To o czym mówię dotyczy raczej mojego nastroju- jeśli jestem odprężony i naprawdę chce mi się grać, bo nadeszła akurat taka pora, że grałbym bez względu na koncert, wtedy wszystko się udaje i potrafię to docenić”- mówił Kurt. O czym myślał występując na scenie? „Mam w głowie mieszaninę wszystkich możliwych uczuć, jakie zdarzyło mi się doświadczyć. Gniewu, śmierci, absolutnej, totalnej rozkoszy, szczęścia porównywalnego do tego, jakie czułem będąc beztroskim łobuziakiem rzucającym kamieniami w gliniarzy. Jest w tym wszystko, ale każda piosenka wzbudza inne uczucia”- mówił Kurt.
„Vanity Fair”, ta twarda, pozornie niewzruszona kobieta zaczyna płakać: „Wiesz, czym innym jest twoja pieprzona publiczna wiarygodność i nawet wycieranie sobie butów twoim nazwiskiem, a czym innym sytuacja w której zabierają ci dziecko. Dziecku, któremu nic nie dolegało! Nie brałam narkotyków podczas ciąży, inaczej: nie brałam od chwili kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Poprosiłam i dostałam całą pierdoloną pomoc, jaka jest potrzebna w takich sytuacjach. Byłam u każdego lekarza w mieście. Mam na to dowody w postaci kart medycznych. Co z tego! Uparli się żeby zajebać nas na śmierć!”- mówi Courtney przez łzy. Sprawa wydawała się beznadziejna- lekarze, agencje rządowe, prasa- wszyscy byli przeciwko nim. „Czuliśmy się poniżeni i wyglądało na to, że wszyscy potężni ludzie zmówili się żeby nam dokopać. Byliśmy w beznadziejnej sytuacji. Nie mieliśmy szans na wygraną. To było przygnębiające. Odechciało nam się żyć. Był to dla nas najgorszy okres: Courtney miała jeszcze problemy hormonalne po ciąży, a ja schodziłem z narkotyków i wszystko zwaliło nam się na głowę. Mieliśmy dosyć”- mówił Kurt. Kurt powiedział kiedyś: „Najwięcej szkody wyrządziły mi te wszystkie wściekłe heroinowe plotki i towarzyszące im spekulacje. Czułem się zgwałcony. Nie miałem pojęcia, że moje życie prywatne stanie się kwestią ogólnonarodową.”
Artykuł w „Vanity Fair” był zaledwie początkiem lawiny wrogich Cobainom publikacji. Lawiny, która obejmowała między innymi tak horrendalne bzdury, jak materiał ze sprzedawanego w supermarketach brukowca The Globe, który zatytułował swój artykuł w sposób następujący: „DZIECKO GWIAZDORA ROCKA RODZI SIĘ ĆPUNEM!” Poniżej umieszczono niepokojące zdjęcie noworodka (ale nie Frances!) odtruwanego po przyjściu na świat. W nadtytule The Globe napisał: „Mają sławę i pieniądze ale za grosz serca!”. Po kilku podobnych publikacjach Krist, Shelli i Dave zapomnieli o dawnych nieporozumieniach i stanęli murem po stronie Kurta, Courtney i ich córki. „Byliśmy znowu razem i było jak dawniej. Wtedy wszystko wywróciło się do góry nogami. Odbiliśmy się od dna. Myślę, że docenili to, że stanęliśmy po ich stronie”- mówi łamiącym się od emocji głosem Krist.
Kurt bardzo się starał by nie odbierano go jako osoby popierającej zażywanie heroiny: „Pod koniec tych kilku miesięcy, kiedy wpuszczałem w żyłę czterysta dolarów dziennie zauważyłem, ze dzieją się ze mną różne niedobre rzeczy, przede wszystkim z moją pamięcią. Wiedziałem, ze w końcu ciało odmówi mi posłuszeństwa. Wiem, że mówiłem, że niczego nie żałuję i to jest prawda ale dlatego, że używałem heroiny jako narzędzia. Używałem jej jako leku, żeby pozbyć się bólu. To jest podstawowa przyczyna, dla której zacząłem brać. I w tym sensie nie żałuję ale mam prawo przestrzec wszystkich innych, którzy chcą się uzależnić, że w końcu spierdolą sobie życie. To może potrwać rok albo dwa… Widziałem mnóstwo takich przypadków. Narkotyki są złe. Naprawdę wszystko pierdolą. Byłem w tej komfortowej sytuacji, że wiedziałem, ze przestanę brać, bo miałem motywację: żonę i dziecko. Większość biorących tego nie ma. Poza tym jestem bogaty, zostałem gwiazdą i jest mnóstwo rzeczy, które trzymają mnie przy życiu. Mam wiele powodów, żeby nie brać. Ale powiedz coś takiego osobie, której wydaje się, ze nie ma niczego. Kiedy żyje się w ubóstwie i jest się uzależnionym, prędzej czy później odwala się jakiś numer, przewala się ludzi, co w najlepszym przypadku prowadzi do więzienia. Tak wygląda czarna strona brania. Kiedy możesz wydać codziennie czterysta dolarów i żyjesz w komforcie, masz dach nad głową i nie musisz się martwić o czynsz, masz dobry samochód i całą resztę, łatwo uzależnisz się od narkotyków. Ale większość z tych ludzi, którzy chcą się powołać na mnie w sprawie brania, powinna pamiętać, że należy do grupy ludzi przeciętnych, do grupy ciężko pracujących na chleb i ledwo wiążącej koniec z końcem”- mówił Kurt ale zdawał sobie sprawę z własnej hipokryzji zawartej w stwierdzeniu, że jemu wolno brać, a innym nie: „To prawda ale trzeba pamiętać, że gdybym nie przestał, doszedłbym do punktu, w którym straciłbym wszystko i starłbym się takim samym ćpunem jak inni. Przez rok udało mi się być ćpunem, który odnosi sukcesy, ale gdybym nie przestał, w kolejnym roku wysiadłbym kompletnie. Zaczęłoby się od zdrowia, potem rujnowałbym wszystkie związki na których mi zależy i w końcu straciłbym wszystko. Straciłbym rodzinę, przyjaciół, pieniądze- wszystko bez wyjątku. Gdybym nie przestał. Zawsze o tym pamiętam.”- kontynuował Kurt. Courtney również była skruszona: „Przeżyłam moją małą rock and rollową fantazję. Szkoda, że musiałam zapłacić za nią taką cenę”- mówi.
Przez resztę 1992 roku Kurt i Courtney nadal zmagali się z oszczerstwami, a Nirvana próbowała wrócić do normalnej pracy. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nikogo nie powinno dziwić, iż Kurt doszedł do wniosku, ze los zawodowego muzyka rockowego nie jest bajką, o jakiej marzył, waląc w struny gitary w sypialni w Aberdeen. „Taki mam zawód, czy mi się to podoba czy nie. To jest coś co kocham robić i co chciałbym robić, ale jeśli mam być szczery, nie bawi mnie to już tak bardzo jak kiedyś, kiedy co wieczór chodziłem na próby i wyobrażałem sobie jak to będzie w przyszłości. Tego, co jest teraz nie da się porównać z przyjemnością, jaką miałem parę lat temu, grając dla garstki ludzi, ładując się do furgonetki i jadąc na kolejny koncert. Lecz przede wszystkim grając! Tego się nie da powtórzyć po dziesięciu latach występów na scenie. Tamte klimaty odeszły w przeszłość. Sam się dziwię, że wciąż podnieca mnie to co robię. Nie mogę wyjść z podziwu dla siebie, że cieszę się jak dziecko po udanym koncercie. Jest mi wtedy naprawdę dobrze i lekko i nie ma znaczenia czy tłum czuje to czy nie. Nie kieruję się ocenami widzów, bo publiczność jest z grubsza wszędzie taka sama. To o czym mówię dotyczy raczej mojego nastroju- jeśli jestem odprężony i naprawdę chce mi się grać, bo nadeszła akurat taka pora, że grałbym bez względu na koncert, wtedy wszystko się udaje i potrafię to docenić”- mówił Kurt. O czym myślał występując na scenie? „Mam w głowie mieszaninę wszystkich możliwych uczuć, jakie zdarzyło mi się doświadczyć. Gniewu, śmierci, absolutnej, totalnej rozkoszy, szczęścia porównywalnego do tego, jakie czułem będąc beztroskim łobuziakiem rzucającym kamieniami w gliniarzy. Jest w tym wszystko, ale każda piosenka wzbudza inne uczucia”- mówił Kurt.
sobota, 16 maja 2015
Artykuł w "Vanity Fair"- wywiad
żródło---> courtneyhole.fora.pl
Kiedy w końcu się zjawia, zjawia się w pełnym tego słowa znaczeniu. Gdy jesteś spóźniony o godzinę, możesz zrobić naprawdę wielkie wejście. Jest wysoka i dobrze zbudowana [ang. big-boned, coś w stylu grzeczniejszego synonimu słowa 'gruba' - babydoll], a jej włosy do ramion wyglądają jak mop i są ufarbowane na żółty blond. Ciemne odrosty wyeksponowane są nie bez celu – nic co dotyczy Courtney nie jest przypadkowe – a dziś w kilka kosmyków wpięła plastikową spinkę w kształcie kokardy. Jest ubrana w czarne, podarte pończochy, o rozmiar za małą sukienkę w stylu vintage oraz parę czarnych chodaków [ang. clogs - drewniana podeszwa i skórzany wierzch - babydoll]. Jej cera, mocno upudrowana w celu pokrycia wysypu trądziku, jest bardzo blada, a usta pomalowane są na jaskrawoczerwono. Ma piękne, regularne, niebiesko-zielone oczy, które starannie wymalowała, ale uwaga skupia się i tak na ustach. Ona cała jest tą czerwoną szminką.
I mówi. Słowna pirotechnika zaczyna się od momentu, w którym siada przy stoliku w City, ulubionej restauracji Courtney w pobliżu jej domu w Los Angeles. Masz wrażenie, że potrafi prowadzić monolog dwadzieścia cztery godziny na dobę, czasem tylko włączając do niego innych. Kiedy nie mówi, wydaje się, że tak naprawdę cię nie słucha – zamiast tego jest zaabsorbowana zastanawianiem się: kim jest ta osoba? O co jej chodzi? Czego mogę się od niej nauczyć, co mogę od niej wyciągnąć? Takie myśli kursują przez jej mózg. W przypadku Courtney nie chodzi o intrygę, ale bardziej o koncentrację. Od początku wiedziała czego chce, a chciała być gwiazdą. A precyzyjniej – Courtney od zawsze sądziła, że jest gwiazdą. Po prostu czekała, kiedy wszyscy wokół obudzą się i to zauważą.
Wygląda na to, że po kilku falstartach – karierze aktorskiej, która nie do końca wypaliła, chwilowym graniu w innych zespołach, z których nic nie wyszło – teraz Courtney ma swoje pięć minut. Wraz z zespołem Hole właśnie podpisała kontrakt na milion dolarów; jest żoną Kurt’a Cobain’a, wokalisty Nirvany, a w środku królestwa sceny alternatywnej jest postrzegana jako osoba z osobowością ofiary katastrofy kolejowej: może i jest okropna, ale nie możesz oderwać od niej wzroku.
Jej wyczucie czasu jest doskonałe: w przeddzień ogromnego sukcesu Nirvany, ekstremalnie utalentowanego zespołu z Seattle, który zaskoczył wszystkich sprzedając jak dotąd ponad siedem milionów płyt na całym świecie, panuje szał na podpisywanie kontraktów z innymi punkowo-grunge’owo-undergroundowymi zespołami. Muzyka jest zróżnicowana – od niemalże popu po głośny trash – jedynym ogniwem łączącym to wszystko jest fakt, iż większość tych kapel ma kontrakt z niezależnymi wytwórniami, a ich przesłanie skierowane jest do młodzieży w wieku okołolicealnym. W chwili obecnej nikt nie jest w stanie wcisnąć się na pokład samolotu lecącego do Seattle czy Portland – mówi Ed Rosenblatt, szef Geffen Records, wytwórni Nirvany. Wszystkie loty zabukowane są przez ludzi z A&R, lecących tam, aby odkryć następną Nirvanę.
W sierpniu zeszłego roku Hole, zespół, który jest o wiele bardziej ekstremalny i mniej melodyjny niż Nirvana, wydał płytę Pretty on the Inside w Caroline Records, niezależnej wytwórni będącej oddziałem Virgin. Płyta jest bardzo trudna w odbiorze – śpiew Courtney to mieszanka chrypliwego wrzasku i pisku – ale jej zdolności w pisaniu piosenek, które były porównywane do zdolności Joni Mitchell, mają moc. ‚Pretty on the Inside’ – pisze Elizabeth Wurtzel w The New Yorker – jest płytą tak kakofoniczną (pełno w niej zgrzytów, szorstkich i nieprzyjemnych popłuczyn hałasów), że naprawdę niewiele osób jest w stanie przesłuchać jej po raz pierwszy w całości, i dać sobie tyle czasu na osłuchanie się, ile potrzeba, by stwierdzić, iż jest to prawdopodobnie najbardziej fascynujący album wydany w 1991 roku.
Post-feministyczna postawa Courtney (ona ma moc – po prostu chce być kochana) odbija się w jej piosenkach. Tematy, o których śpiewa – gwałt i aborcja, że wymienię tylko te dwa, są ekstremalnie prowokujące. Rozetnij mnie i ssij moje rany – śpiewa o seksie. Nie martw się, kochanie, już nigdy więcej nie będziesz tak okropnie śmierdzieć – intonuje na temat źle wykonanej aborcji. W najlepszej piosence, Doll Parts, staje się introspektywna: Chcę być dziewczyną z największym kawałkiem ciastka/on kocha te rzeczy tylko dlatego, że kocha patrzeć jak się psują/tak doskonale to udaję, przekroczyłam granice fałszerstwa/kiedyś będziecie cierpieć tak, jak ja.
Nawet przed olbrzymim sukcesem Nirvany, zespół Hole był łączony z Babes in Toyland, L7, The Nymphs i innymi zespołami undergroundowymi z kobietami na czele. Mimo że te zespoły znacząco się od siebie różniły i zażarcie ze sobą współzawodniczyły, wszystkie je określano mianem foxcore. A kiedy płyta Nevermind Nirvany zaczęła sprzedawać się jak świeże bułeczki, te tak zwane foxcore’owe zespoły nagle stały się zdolne do kariery komercyjnej. Jest coś takiego jak rynek muzyczny przed pojawieniem się Nirvany i po pojawieniu się Nirvany – mówi Gary Gersh, facet, który podpisał kontrakt z Nirvaną. Ale jeżeli jesteś tutaj i próbujesz znaleźć następną Nirvanę, gonisz własny ogon. W tej grze nie chodzi o znalezienie kolejnej Nirvany, bo kolejnej Nirvany nie będzie.
Jest to w pewnym sensie przeznaczenie, że pierwszą dużą firmą płytową zainteresowaną podpisaniem kontraktu z Courtney Love, była nowopowstała, należąca do Madonny wytwórnia Maverick. W środku roku 1991, Guy Oseary, entuzjastyczny dziewiętnastolatek pracujący dla Madonny i jej managera Freddy’ego De Mann’a, wspomniał szefom wtedy jeszcze nienazwanej wytwórni o Hole. Skontaktował się też z prawniczką Courtney, Rosemary Carroll. I tak rozpoczęła się Hole-mania. Courtney reżyserowała tę grę od samego początku – mówi Carroll. Zawsze była świadoma tego biznesu i jej własnego w nim miejsca.
Courtney twierdzi, że nigdy nie chciała kontraktu z Maverick. Freddy chciałby, żebym jeździła na słoniach – mówi. Oni nie wiedzą, jaka jestem. Dla nich jestem obrazem wizualnym, kropka. Obecność Madonny martwiła ją jeszcze bardziej – nie chciała dzielić się światłami reflektorów z pierwszą blond boginią minionej dekady. Zainteresowanie Madonny moją osobą było jak zainteresowanie Drakuli swoją najświeższą ofiarą.
Ale Courtney, która jest bardzo bystra, wiedziała, że jedna oferta może pobudzić kolejne. W dodatku miała innego asa w rękawie – zanim rok 1991 dobiegł końca, chodziła już na randki z Kurt’em Cobain’em. Kiedy razem z Hole wyjechała do Anglii, nie omieszkała wspomnieć o zainteresowaniu Madonny i o jej nowym chłopaku. Udzieliła mnóstwa wywiadów, a notorycznie zmienne brytyjskie magazyny muzyczne, które adorowały jej grunge’owe brzmienie i jej podarte sukienki w stylu lat trzydziestych, ogłosiły ją ich nowym geniuszem. Brytyjskie tabloidy określały mnie jako długonogą i oszałamiającą – wspomina. Najlepszy artykuł był o Madonnie. Było tam naprawdę wielkie zdjęcie mnie jako blondynki i naprawdę małe zdjęcie Madonny jako brunetki. Ten kawałek wycięłam.
Co się tyczy powyższego, Oseary, który postrzegał Courtney i Hole jako własne odkrycie, był zszokowany. Historie w prasie brytyjskiej brzmiały: ‚Madonna nie ma AIDS i chce podpisać kontrakt z Hole’ – wspomina poddenerwowanym głosem. Odtąd stosowano określenie ‚Hole Madonny’. Nagle staliśmy się tylko jednym z oferentów. Na kolejnym koncercie Hole pojawiło się trzynastu ludzi z A&R!
No i zaczęło się – pierwsza licytacyjna walka o żeński zespół bez kontraktu (w przemyśle muzycznym niezależne wytwórnie nie są uważane za współzawodników – dopóki nie jesteś w dużej wytwórni, jesteś postrzegany jak ktoś bez kontraktu). Nie jest jasne, czy pozostałym oferentom twórczość Hole się podobała, ani nawet czy ją w ogóle znali – działała tu magiczna kombinacja zainteresowania Madonny, zainteresowania Kurt’a Cobain’a i siła osobowości Courtney. Tak czy owak, Clive Davis, szef Arista Records, rzekomo zaoferował kontrakt wart milion dolarów. Rick Rubin, głowa Def American, był zainteresowany, ale on i Courtney posprzeczali się podczas spotkania. Podobne problemy Courtney miała z Jeff’em Aueroff’em z Virgin. Teraz Kurt – tłumaczy Courtney – jest w stanie iść do Capitolu, wejść na spotkanie, stwierdzić, że nic mu się nie podoba, wyjść w połowie zdania jakiegoś ważnego kolesia, a wszyscy reagują w stylu: ‚oto nasz Kurt. Jest taki humorzasty. Nirvana rządzi’. A ja idę i spędzam trzy godziny z Jeff’em Aureoff’em i mówię mu o punk rocku więcej, niż dowiedział się o nim przez całe swoje życie. Przepraszam bardzo, nie chcę być w tej wytwórni, a on popełnił głupi błąd nazywając mnie dziwką.
W końcu kontrakt został podpisany z Garry’m Gersh’em z Geffen, wytwórni Nirvany. Nie zawarliśmy tej umowy dlatego, że ona jest żoną Kurt’a Cobain’a – mówi Ed Rosenblatt. Ale sprawa jest trochę dziwna. Hole to zespół, w który wierzymy, i, oh, tak przy okazji, Courtney jest żoną…
Wart około miliona dolarów kontrakt Courtney jest większy i lepszy niż kontrakt jej męża. Ona i Carroll upierały się przy tym. W kontrakcie dostałam zajebiste rzeczy – chwali się. Zmusiłam ich do przebicia kontraktu Nirvany, ale chciałam jeszcze więcej. Moje prawa autorskie są warte prawie pół miliona i na tym się nie kończy. Jeśli te seksistowskie świnie sądzą, że piszę piosenki razem z Kurt’em, mogą przyjść z jeszcze większą sumą. Robi pauzę. Niezależnie od tego, w jakiej jestem wytwórni, zamierzam być jego żoną – mówi. Mam dość silną osobowość, aby być ponad tym.
Być może. Ale w kręgach, w których obraca się Courtney, Kurt traktowany jest jak świętość. Tymczasem ona przez wielu postrzegana jest jako charyzmatyczna oportunistka. Rozprzestrzeniają się wieści o narkotykowym problemie pary i wielu uważa, że to Courtney wciągnęła Kurt’a w branie heroiny. W tym miesiącu spodziewają się dziecka i nawet najbardziej tolerancyjne osoby z branży obawiają się o jego zdrowie. Przeraża mnie myśl o tym, że Courtney mogła brać narkotyki w czasie, kiedy wiedziała, że jest w ciąży – mówi jedna z bliskich przyjaciółek. Wszyscy martwimy się o to dziecko.
Courtney i Kurt są Sid’em i Nancy lat dziewięćdziesiątych, w dodatku ich dużo inteligentniejszą wersją – mówi jeden z pracowników kierowniczych. Ona będzie sławna, a on już jest sławny, ale zanim coś się wydarzy, zniszczą sami siebie. Wiem, że obydwoje będą wielkimi gwiazdami. Ja po prostu nie chcę być tego częścią.
Courtney słyszała to wszystko już wcześniej i w pewien perwersyjny sposób, dobrze dzięki temu prosperuje. Słyszałam plotkę głoszącą, że Madonna i ja ćpałyśmy razem heroinę – oświadcza raczej radośnie, zapalając papierosa. Słyszałam też, że uprawiam seks na scenie i że mam HIV.
Courtney się śmieje. Żadne z tych stwierdzeń nie jest prawdą, chociaż seks na scenie to powtarzająca się plotka. Teraz – kontynuuje, opierając papierosa o brzeg popielniczki – dostałam szansę udowodnienia swojej wartości. Jeśli to się uda, to świetnie. A jeżeli nie – hej, przecież wyszłam za bogatego gościa!
Courtney stara się o dramatyczny efekt swoich wypowiedzi. Żartuje, a za chwilę już nie. Zuchwalstwo to jeden z kluczy do jej uroku. Wiesz, nie mogę znaleźć podkładu, który utrzymuje się w lecie – mówi, gwałtownie zmieniając temat. Gasi papierosa, grzebie w torebce i idzie do toalety.
Tylko około jednej czwartej tego, co mówi Courtney, to prawda – mówi Kat Bjelland, frontmanka Babes in Toyland. Ale zazwyczaj nikomu nie chce się dociekać, co jest prawdą. Jej chodzi o wizerunek. A to jest interesujące. Irytujące, ale interesujące.
Kiedy rozmowa schodzi na tematy biograficzne, Courtney trudno jest rozszyfrować. Twierdzi, że urodziła się w San Francisco w 1966 (ta data nie jest prawdziwa – Courtney prawdopodobnie ma więcej niż dwadzieścia sześć lat, aczkolwiek niewiele więcej), jej ojciec był zaangażowany w Grateful Dead, a jej matka, która pochodzi z zamożnej rodziny, kształciła się na psychoanalityka (w chwili obecnej Courtney nie rozmawia ani z ojcem, ani z matką, która wychodziła za mąż kilka razy; bliżej jest z czwórką przyrodniego rodzeństwa, z których jedno jest stypendystą w Rodosie).
Courtney nienawidziła szkoły i często się przeprowadzała – ze szkoły z internatem w Nowej Zelandii do szkoły w Australii, a stamtąd do Oregonu, w którym została na dłużej. W wieku dwunastu lat ukradła koszulkę Kiss ze sklepu Woolworth’s i była wysłana do ośrodka dla młodocianych przestępców. Tak szczerze – wspomina – to weszłam w to. Dużo mówiono mi o moich wykroczeniach. Przestudiowałam je. Wiele się nauczyłam. Dorastałam bez czyjejkolwiek dyscypliny, a tam nauczyłam się wiele o zaprzeczaniu i odmawianiu. Nie miało to na mnie złego wpływu.
Po trzech latach, w roku 1981, wypuszczono ją i żyła z niewielkiego funduszu powierniczego. Wtedy podjęła już decyzję, że muzyka będzie jej światem. Zaczęła też pracować jako striptizerka – praca w tym zawodzie zapewniła jej przetrwanie w dorosłym świecie. Nie chciałam sprzedawać narkotyków – tłumaczy. Nie chciałam kraść samochodów. Nie chciałam być prostytutką. Więc zostałam striptizerką.
A wtedy byłam gruba – kontynuuje. Nie możesz być gruba i robić striptiz. Mogłabym robić striptiz w Jumbo’s Clown Room. Albo pracować za dnia w Seventh Veil. Nie miałam żadnego wabika. Teraz widzę dziewczyny, które próbują być alternatywne. Nie zarobią ani centa. Musisz mieć białe czółenka, różowe bikini, pieprzoną fryzurę, różową szminkę. Złoto, opalenizna i biel. Jeżeli tylko próbujesz przemycić coś od siebie, nie zarobisz żadnych pieniędzy.
Podczas dawania drobnych ogłoszeń do punkowego fanzinu o nazwie Maximum Rock N Roll, Courtney zaczęła korespondować z Jennifer Finch, bratnią duszą mieszkającą w LA. Przyjechałam do niej w odwiedziny – mówi Courtney – i wkroczyłam w świat ‚dodatkowej’ pracy.
Jennifer pracowała na pół etatu jako punk rockowy statysta w programach telewizyjnych takich jak Quincy and ChiPs i przyprowadziła ze sobą Courtney. Poznałam wtedy wielu ludzi – mówi. Jednym z nich był Alex Cox, który zamierzał wyreżyserować film Sid and Nancy. Wszyscy punk rockowi statyści przyszli na casting do tego filmu – wspomina Courtney. Spotkał mnie, objął mnie ramieniem i powiedział najbardziej wywrotową rzecz, jaka przyszła mu do głowy, żeby wprowadzić mnie w ten świat. To było wtedy, kiedy byłam taka gruba. Ale nie bałam się. Chciałam grać w filmach odkąd Tatum O’Neal zdobył Oscara.
Dostała rolę najlepszej przyjaciółki Nancy Spungen, a potem Cox napisał scenariusz do Straight to Hell, niezrozumiałego spaghetti westernu, i obsadził ją w jednej z głównych ról. Krążyły plotki, że Courtney i Alex byli kochankami, ale Courtney stanowczo temu zaprzecza. Byłam bezpłciowa – mówi. Ludzie mówili, że jesteśmy parą, ponieważ tak tłumaczyli sobie jego zainteresowanie mną. W tamtym okresie nie sypiałam z nikim. Byłam gruba, a kiedy jesteś gruby, nie możesz rozdawać kart. To nie ty masz władzę.
Po zagraniu w Straight to Hell, Courtney zadecydowała (na krótko) odpuścić sobie muzyczne aspiracje i skoncentrować się na aktorstwie. Dostała 20.000 tysięcy dolarów za zagraną rolę, wyprowadziła się z domu Jennifer, wynajęła mieszkanie i kupiła różowy kostium Chanel. Jeździła autobusami – to tej pory nie potrafi prowadzić samochodu, pomimo mieszkania w LA przez dziesięć lat – ale przynajmniej dobrze się ubierała.
Nie do końca temu podołałam – mówi. Mój przyjaciel poszedł na imprezę i powiedział Jennifer: ‚Courtney miała na sobie Chanel, a w ręku trzymała kieliszek szampana, ale jej makijaż był dokładnie taki sam jak kiedyś’. To było nie na miejscu. Miałam tę agentkę prasową, która miała obsesję na punkcie Madonny i mnie, i zdecydowała się zrobić ze mnie gwiazdę. Ja temu nie podołałam. Ja tylko chwilowo zakłócałam cyfrowy obraz.
Courtney przyszło do głowy, że można mieć trądzik i wciąż nadawać się na gwiazdę rocka, więc wyprowadziła się do Portland, schudła i zaczęła śpiewać w zespołach, włączając Faith No More, z którymi wyjechała w tournee razem z Guns ‚N Roses i Metalliką. Poznała Kat Bjelland i w 1984 lub 1985 Courtney, Jennifer i Kat przeniosły się do San Francisco i założyły zespół Sugar Baby Doll. Nosiłyśmy fartuszki i grałyśmy na Rickenbacker’ach – mówi. To była katastrofa. Nie był to punk rockowy zespół – Sugar Baby Doll był zespołem lżejszym, słodszym. Jennifer i ja nie byłyśmy w to aż tak zaangażowane – wspomina Kat. My chciałyśmy grać punk rocka. Courtney uważała nas za wariatki. Nienawidziła punka.
W świecie alternatywy, najbardziej liczy się uczciwość i referencje – a Courtney jest przedstawiana przez większość jako późne nawrócenie na punka. Byłam bardziej new wave niż hardcore – przyznaje. Uważałam, że cała ta punkowa scena była naprawdę paskudna i mało efektowna. A ja chciałam być efektowna. Teraz jestem w tym, ale wtedy, jeżeli zaprowadziliby mnie na koncert Black Flag (nowatorski punkowy zespół z LA), nie chciałabym w to wejść. Wszyscy ci chłopcy zabijający się nawzajem…
Po całkowitej klęsce w San Francisco, Courtney przeniosła się do Minneapolis i przez krótki czas grała w nowym zespole Kat, Babes in Toyland (Jennifer wróciła do LA i założyła swój własny zespół – L7). Courtney i Kat pokłóciły się, a następnie Courtney wyjechała na Alaskę by pracować jako striptizerka. Potem na krótko przeprowadziła się do Portland, a do końca 1989 roku pojawiła się znów w Los Angeles. Po prostu nie mogłam znieść mieszkania gdzie indziej – tłumaczy. Minneapolis było cholernie bezpretensjonalne. Wszyscy mają swoją flanelową kolekcję i grają w zespołach, nadając im nazwy po przyrządach spawalniczych.
Zamieściła ogłoszenie w gazecie Recycler (chcę założyć zespół; słucham Big Black, Stooges, Sonic Youth i Fleetwood Mac) i robiła striptiz, żeby opłacić czynsz. Pracowałam w Star Strip – mówi. Dziewczyny są tam super zbudowane. Mają trochę klasy. Trzy z nich pieprzyły Axl’a Rose. Wkrótce uformował się zespól Hole i zaczęły się poważne próby.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją na scenie, była ubrana jak rasowy debiutant – mówi Rosemary Carroll, prawniczka Courtney. Jej sukienka była rozpruta, a ona cała wyglądała jak jeden wielki bałagan, z wyjątkiem perfekcyjnej, wielkiej różowej kokardy z tyłu sukienki. Była intrygująca, miała prezencję i siłę, która fascynowała.
Zespół Hole grał wokół LA, ale nie zostali odkryci dopóki nie wyjechali do Anglii pod koniec roku 1991. Courtney mogła wskoczyć na wóz z amerykańskimi zespołami foxcore’owo-alternatywnymi (aczkolwiek zapewne się z tym nie zgodzi), ale w Anglii była przyjęta jako oryginał, z jej sukienkami w stylu baby-doll z lat trzydziestych i dziwacznymi piosenkami. Myślałam, że będą mną przerażeni – mówi. Ta głośna kobieta z Ameryki. Ale to zadziałało! Sprzedaliśmy masę płyt.
Wrócili do gwaru w Ameryce. Zaraz potem Courtney została dziewczyną Kurt’a, wydarzyła się cała ta historia z Madonną i wszystkie elementy zaczęły się układać. To nie było dla mnie zaskoczeniem – mówi Courtney. W sensie, ja nie byłam zaskoczona. Zawsze wiedziałam, że tak się stanie.
Jest godzina około siódma wieczorem, wczesne lato. Courtney puka do drzwi jej mieszkania. Zgubiła klucz, zapomniała klucza, albo nie może tego klucza znaleźć. Whatever. KU-RT – podśpiewuje. Podejdź do drzwi.
Po krótkiej chwili oczekiwania, drzwi otwierają się. Gdzie masz swój klucz? – pyta Kurt, który wygląda jakby dopiero wstał. Jest ubrany tylko w spodenki od pidżamy, na ręku ma ozdobioną koralikami, świecącą bransoletkę. Jest niski i bardzo chudy, ma bladą cerę. Jego włosy, które w przeszłości były ufarbowane na czerwono i fioletowo, teraz są koloru blond. Jego oczy są bardzo niebieskie. Jego twarz jest piękna, prawie że delikatna. Jeżeli Courtney prezentuje siłę, to Kurt wydaje się być synonimem delikatności. Wygląda, jakby w każdej chwili mógł się złamać.
Boże, ale tu gorąco – mówi Courtney, wmaszerowując do mieszkania. Kurt wyjaśnia, że odkręcił grzejnik – temperatura w salonie oscyluje chyba w granicach stu stopni. Ciągle mi zimno – mówi Kurt, osuwając się w zagracony fotel. Wygląda na wycieńczonego.
Ich mieszkanie, znajdujące się w Fairfax w LA, jest skąpo umeblowane. Na podłodze leżą gitary w pootwieranych futerałach, a ołtarzyk z Buddą umieszczony jest naprzeciwko jednej ze ścian. Zwiędłe kwiaty stoją w wazonie obok pary przezroczystych, ukazujących anatomię lalek [see-through body-anatomy dolls - nie mogłam wymyślić lepszego tłumaczenia, w każdym razie wiecie o co chodzi - babydoll]. Właściwie to lalki są wszędzie: niemowlaki z porcelanowymi głowami, których Kurt użyje w następnym teledysku Nirvany, plastikowa lalka, którą znalazł podczas trasy, oraz wiele, naprawdę wiele zabawkowych małpek. Na kominku, który cały pokryty jest cukierkowymi sercami i pudełkami w kształcie serc, farbą nagryzmolone są słowa MÓJ NAJLEPSZY PRZYJACIEL. Mieliśmy wczoraj sprzeczkę – wyjaśnia Courtney. Więc napisałam to, żeby mu przypomnieć.
Courtney kontynuuje tour po mieszkaniu, chwaląc się obrazem, który narysowała siostra Kurt’a (przedstawia on Kurt’a w wieku sześciu lat z perkusją) i kolejną lalką z pękniętą głową. W kuchni Courtney poprzyczepiała na szafkach listy. Zrobiła je była dziewczyna Kurt’a – mówi. Znalazłam je, kiedy pogrzebałam w jego rzeczach. Czyta na głos: 1. Dzień dobry! 2. Napełnisz mi bak w samochodzie? 3. Zamieć podłogę w kuchni. 4. Wyczyść wannę. 5. Idź do Kmarta. 6. Rozmień dolara na ćwiartki. To ostatnie najwyraźniej ją rozśmiesza. On nigdy nie zrobił żadnej z tych rzeczy.
Dzwoni telefon. Kurt zniknął w sypialni, odbiera Courtney. Cześć, Dave – mówi. To Dave Grohl, perkusista Nirvany. Zespół od kilku miesięcy robi sobie przerwę, Dave dzwoni z Waszyngtonu. Zaraz go podam – mówi Courtney, bardziej niż lekko zaniepokojonym głosem. Odkłada słuchawkę. Po prostu nazywaj mnie Yoko Love – mówi. KU-RT. Kurt zwija się w kłębek z telefonem, a Courtney przysiada na sofie bez nóg. Jest ubrana w zieloną kwiecistą sukienkę, rozprutą wzdłuż talii pod biustem, więc jej stanik jest wyeksponowany. Oni wszyscy mnie nienawidzą – mówi. Wszyscy mnie kurwa nienawidzą.
To może być prawda. Odkąd w zeszłym roku zaczęły się zaloty Courtney i Kurt’a, rzekomo zantagonizowała Grohl’a i Chris’a Novoselic’a, pozostałych dwóch członków Nirvany. Courtney od zawsze miała ukryty plan – mówi ktoś bliski zespołowi. Kurt nie miał. Z pewnością jest sterowany.
Podczas gdy trudno jest ustalić ten ukryty motyw Courtney w stosunku do Kurt’a, pewnym jest, iż występuje tutaj waśń. Największa niezgoda panuje między Courtney a Shelli, żoną Novoselic’a. Narzekania Courtney nie są do końca jasne – chodzi tutaj o sytuację, w której Shelli jakoby zmusiła Kurt’a do spania w przedpokoju ich domu. Nie pozwoliłam jej przyjść na mój ślub – mówi Courtney.
Courtney definitywnie rozkoszuje się pozycją bycia panią Cobain. To był jeden z jej celów; coś, czego nie zostawiłaby samemu przeznaczeniu. Para po raz pierwszy spotkała się około ośmiu lat temu w Portland. Wtedy – wspomina Courtney – nie było pomiędzy nami uczucia. To było w stylu – ‚wpadniesz do mnie?’ – ‚A zorganizujesz to?’ – ‚Pieprz się’. Coś w ten deseń.
Do czasu, kiedy spotkali się ponownie, Kurt był już gwiazdą, a Courtney zachowywała się o wiele mniej zdawkowo. Zorientowała się, że, kiedy chodzi o związek, zachowanie agresywne może być bardzo pociągające. Ludzie pytają: ‚jak ona zdobyła Kurt’a?’ – mówi jeden z przyjaciół. Cóż, zapytała. I nie przyjmowała odmowy.
Courtney nagabywała go miesiącami – zdobyła jego numer, dzwoniła do niego, w wywiadach opowiadała, jak bardzo jest w nim zakochana. Uciekła się nawet do religii. Courtney polowała na najbardziej cool gościa w rock’n'rollu, którym, jej zdaniem, był Kurt – mówi Jimmy Boyle, przyjaciel, który pracował dla Def American. W końcu przekonała łatwego do namowy przyszłego managera, aby dał jej bilety (na samolot i koncert) na występ Nirvany w Chicago.
Byłem w Chicago kiedy skonsumowali swój związek – mówi Danny Goldberg, jeden z szefów Polygram, manager Nirvany, a teraz również Hole. Rozmawialiśmy przez chwilę, a Courtney znalazła sobie drogę do pokoju obok, w którym był Kurt. Nie widziałem iskrzenia, ale faktem jest, że pojechali razem do domu. To było na początku października. W lutym byli małżeństwem.
To nie było takie proste. Na początku Kurt miał obawy. Podobno był zbyt zajęty nagrywaniem a później trasą z Nirvaną, żeby skupiać się na romansowaniu. Kurt jest bardzo bystry – mówi jeden z przyjaciół. Ale jest też nieśmiały. Wielu ludzi myli nieśmiałość z brakiem pewności siebie, ale Kurt naprawdę ma swoje zdanie. Kiedy zjawiła się Courtney, myślę, że pociągała go jej jaskrawość. Było w niej dużo seksualności i myślę, że ona po prostu go tym zdobyła. Wystąpił w telewizji i powiedział, że seks z Courtney był najlepszym pieprzeniem na świecie.
Wciąż jednak istniały problemy. Kurt uważał, że byłam zbyt wymagająca i za bardzo zorientowana na skupianie uwagi – mówi Courtney bez emocji. Uważał, że byłam zbyt okropna. Musiałam zboczyć z własnej ścieżki, by mu zaimponować.
Zanim Kurt oświadczył się (wiedziałam, że powinien poprosić mnie o rękę, inaczej okazałby totalny brak mózgu), Courtney była już w ciąży. Ślub odbył się na Hawajach: Kurt, który najpierw planował założyć sukienkę, ubrał się w pidżamę, a Courtney miała na sobie biały, prześwitujący okaz, który wysechł tak, że o mało nie rozpadł się na kawałki. Miała go na sobie Frances Farmer w jednym z filmów. Podpisali intercyzę (co było jej pomysłem) i nie pojechali na miesiąc miodowy. Całe moje obecne życie jest jak miesiąc miodowy – mówi. Codziennie chodzę do bankomatu.
Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie narkotyki. Dwadzieścia różnych osób z przemysłu muzycznego utrzymuje, że Kurt i Courtney byli silnie uzależnieni od heroiny. Wcześniej w tym roku, Kurt powiedział w Rolling Stone, że nie brał heroiny, ale Courtney prezentuje odmienny, ekstremalnie niepokojący obraz. Poszliśmy na popijawę – mówi, odnosząc się do stycznia, kiedy to Nirvana była w NY, żeby wystąpić w Saturday Night Live. Wzięliśmy masę dragów. Najedliśmy się tabletek, poszliśmy do Alphabet City, Kurt założył kapelusz, ja założyłam kapelusz, a potem jaraliśmy trawkę. Upaliliśmy się i poszliśmy do S.N.L. Później brałam heroinę jeszcze przez kilka miesięcy.
To było straszne – wspomina wspólnik biznesowy, który podróżował z nimi w tamtym czasie. Courtney była w ciąży i dawała sobie w żyłę. Kurt wymiotował na ludzi w taksówce. Ani jedno, ani drugie nie miało nad sobą kontroli.
Courtney ma długą przeszłość związaną z narkotykami. Uwielbia Percodan [silny lek przeciwbólowy, pochodny kodeiny - babydoll] (te tabletki wypełniają mnie próżnią), eksperymentowała (z przerwami) z heroiną odkąd skończyła osiemnaście lat, raz szprycowała się nawet w pokoju 101 hotelu Chelsea, w którym zmarła Nancy Spungen. Kurt rzekomo nie zażywał niczego poza alkoholem przed tym, jak poznał Courtney. Przez długi czas próbował być alkoholikiem – mówi Courtney. Ale to do niego nie pasowało.
Po nowojorskiej balandze, sugerowano Courtney, że powinna poddać się aborcji. Odmówiła i, jak powiadają, zrobiła zestaw badań by upewnić się, że z płodem jest wszystko w porządku. Chciała przestać brać – mówi Boyle. Przyniosłem jej zioła na złagodzenie głodu, żeby tak bardzo nie wariowała. Codziennie przynosiłem do jej domu różne rzeczy, ponieważ robienie czegoś takiego dziecku to praktycznie morderstwo.
Jak mówią różne źródła, w marcu Courtney i Kurt poszli na osobny odwyk. Po kilku dniach Courtney wyszła ze szpitala, pojechała do szpitala po Kurt’a i zabrała go stamtąd – mówi pracownik. Nigdy już nie wrócili.
Nie jest jasne, czy w chwili obecnej zażywają coś, czy nie. Aż żal patrzeć na ich mieszkanie – mówi bliski przyjaciel. Ale ostatnio Courtney zaczęła prosić o pomoc.
Courtney zamierza zrobić jedną konkretną rzecz: chce urodzić dziecko. Tego chce również Kurt. W salonie wisi obraz jego autorstwa, w którego centrum umieścił zdjęcie USG płodu. Wiadomo już, że to dziewczynka. Wybrali dla niej imię: Frances Bean Cobain.
Kurt jest osobą odpowiednią do tego, by mieć z nią dziecko – mówi Courtney. Mamy pieniądze. Mogę zatrudnić nianię. Całe to kobiece doświadczenie ciąży i porodu – nie jestem tym zbytnio zainteresowana. Ale to był zły czas na zachodzenie w ciążę i to mi się spodobało. Uśmiecha się. Poza tym, potrzebujemy nowych przyjaciół.
Oto krótkie streszczenie tego, co Kurt powiedział o rozmowie telefonicznej z Dave’em: Dave jest wkurzony – mówi Kurt. Więc co chcesz zrobić? – pyta Courtney. Dlaczego nie założycie nowego zespołu bez Chris’a? [w posiadanej przeze mnie wersji artykułu widnieje właśnie imię Chris, ale chyba to pomyłka, bo sens kolejnego zdania wskazuje, że chodziło o Dave'a - babydoll]. Kurt przez chwilę nie odpowiada. Wygląda na zdenerwowanego. Ale ja chcę Dave’a – mówi. On jest najlepszym pieprzonym perkusistą, jakiego znam.
Przez kilka minut nie mówią nic. Kurt sprawia wrażenie tak zmęczonego, że mógłby spać z otwartymi oczami. Courtney sugeruje, że powinni wyjść kupić papierosy. Będą mnie dręczyć? – pyta Kurt, który, z powodu popularności teledysków Nirvany, jest rozpoznawany wszędzie. Przywyknij do tego! – mówi Courtney. Kurt wzrusza ramionami – nie wygląda, by chciał ruszyć się o choćby centymetr w kierunku świata zewnętrznego. Jesteś taką marudą – mówi Courtney. To frustrujące – wychodzisz za bogatego, rockowego boga, a wszystko co on chce robić to siedzieć w domu i użalać się nad sobą. My nigdy nic nie robimy – biadoli Courtney. Nigdy nie robimy niczego fajnego. Kurt się nie odzywa. OK – mówi wreszcie. Gdzie są kluczyki od samochodu? Kiedy Courtney ich szuka, Kurt wychodzi do sypialni żeby założyć koszulkę. Wiesz, on naprawdę dobrze prowadzi – mówi Courtney, podczas gdy Kurt przeszukuje stos gratów. On lubi bezpieczeństwo.
Właśnie było trzęsienie ziemi – 6.1 w skali Richtera – ale Kurt i Courtney nie zauważają. Są zbyt zajęci zakupami. Kurt jest podekscytowany – ten sklep, American Rag [swoją drogą fajna nazwa - amerykańskie łachy - babydoll] jest ogromny i specjalizuje się w autentycznych ubraniach vintage pomieszanych z ubraniami nowymi, które też wyglądają na vintage. Sklep ten posiada olbrzymią kolekcję używanych jeansów w bardzo małych rozmiarach. Kurt przeszukuje stojak bardzo, bardzo powoli. Dzięki mnie zaczął nosić bokserki – mówi Courtney, pomagając mu znaleźć odpowiedni rozmiar. Nie dasz wiary, jak był tandetny. Nosił bikini. Kolorowe. Tandeta jak mało co.
Courtney niecierpliwi się i odchodzi, aby przeszukać wieszaki z sukienkami. Ma specyficzny styl. Próbuje osiągnąć coś, co nazywa ‚kinder-whore look’, czyli w grę wchodzą zarówno podarte sukienki z lat trzydziestych, jak i o rozmiar za małe sukienki z lat sześćdziesiątych. Jej fryzura i makijaż pozostają niezmienne: biała cera, czerwone usta, blond włosy z odrostami. To dobry look – wyjaśnia. Jest seksowny, ale możesz usiąść i powiedzieć: ‚czytam Camillę Paglia’ ['Paglię' trochę głupio brzmi - babydoll].
Courtney uważa ten styl za jej prywatny – aktualnie toczy wojnę z byłą przyjaciółką, Kat Bjelland, z powodu pożyczonej aksamitnej sukienki. A przynajmniej od tego się zaczęło.
Kat wiele ode mnie nakradła – mówi Courtney, uderzając w jeden z jej ulubionych tematów. Sukienki, teksty, riffy, gitary, buty. Starała się nawet zdobyć Kurt’a. To była kropla, która przepełniła czarę. Jestem w stanie pogodzić się z kradzieżą tekstów. Odpuściłam też to, że pojechała do Anglii jako pierwsza w sukience, którą jej pożyczyłam. Teraz nie mogę już nosić tych pieprzonych sukienek w Anglii.
Kat nie jest jedynym celem Courtney – jest przeświadczona o tym, że prawie wszyscy ze sceny muzycznej plądrują jej chwyt, albo że po prostu marnie go naśladują. Courtney nienawidzi Inger Lorre, wokalistki The Nymphs (to pieprzona podłość); gardzi kolejnym świetnym zespołem z Seattle – Pearl Jam (karierowicze, którzy umawiają się z modelkami); jest zła na Faith No More (ich nowa płyta nosi tytuł ‚Angel Dust’ – ukradli to ode mnie), jest pokłócona z Jennifer Finch z L7 (więcej skradzionych tekstów) oraz jest przekonana, iż Axl Rose to dupek, który też umawia się z modelkami.
I tak dalej. Nie jest zaskakujące, że Courtney ma również kilka wątpliwości dotyczących Madonny. Nie chciałam mieć z nią nic wspólnego, bo nie jest wygodnym wrogiem – mówi Courtney, oglądając wnikliwie navy dress. Nie chcę, aby ona wiedziała cokolwiek o mnie, bo ona kradnie co tylko może. To co mam jest moje, a ona tego, kurwa, mieć nie może. Nie jest i nie będzie w stanie pisać tekstów takich jak ja, a nawet jeżeli pojawi się na scenie z gitarą, nie potrwa to długo. Nie obchodzi mnie, jak zarozumiale i arogancko to brzmi, ale popatrz: w następnym teledysku Madonna będzie miała odrosty. Będzie miała rozmazany makijaż. A to jestem cała ja. Courtney robi krótką przerwę, przykładając sukienkę do ciała żeby sprawdzić, czy to jej rozmiar. Na niektórych zdjęciach wyglądam jak czternastoletnia, poobijana ofiara gwałtu – kontynuuje. A ona chce właśnie takiego image’u. Odpowiedź Madonny na ten poryw? Kim – pyta – jest Courtney Love?
Tym niemniej, Courtney swoje zemsty traktuje bardzo poważnie. Ma to skutek taki, że, poprzez obrzucanie Madonny błotem, w pewien pokręcony sposób Courtney staje się kimś jej równym. Courtney ma urojenia – mówi Bjelland, która nie rozmawiała z nią od roku. Dzwoniłam do niej jakiś czas temu, bo martwiłam się o jej dziecko i o jej zdrowie psychiczne, ale nie oddzwoniła do mnie. W przeszłości zawsze jej wybaczałam, ale już dłużej nie potrafię. Zeszłej nocy miałam sen, że ją zabiłam. Byłam naprawdę szczęśliwa.
Żadna z tych rzeczy nie niepokoi Courtney – nie jest szczególnie zainteresowana konsekwencjami swoich działań. Courtney chce, aby o jej sile wiedziano, i pomimo faktu, iż wszyscy od niej kradną, czuje, że jedną z największych przeszkód w tych przepychankach jest kwestia piękna. Pisała fanzin dla entuzjastów Hole o tytule And She’s Not Even Pretty, ponieważ, jak tłumaczy, wiele anty-courtneyowych frakcji mówi: ‚ona nawet nie jest ładna’. Nowa gwiazda rocka, Kurt, który powinien poślubić modelkę, poślubił mnie.
Courtney rozkoszuje się tym, przerzuca przez ramię stertę sukienek i idzie do Kurt’a, który wciąż ogląda dokładnie każdą jedną parę jeansów. Wydaje się być jak w transie, a sprzedawcy, z których każdy go rozpoznaje, zachowują dystans. Czyż on nie jest śliczny? – mówi Courtney. Kurt chyba jej nie słyszy. Od czasu do czasu gdzieś wychodzimy i kobiety wpatrują się w niego tak, jakby chciały go pożreć. Kurt kontynuuje powolne posuwanie się wzdłuż wieszaków. Wielu ludzi pragnie kawałeczka całej tej sławy – mówi Courtney. Nie rozumiem tego.
Jest późny wieczór. Kurt siedzi w samochodzie na parkingu przed 7-Eleven, czekając aż Courtney kupi kolację składającą się z ciastek, soku owocowego i papierosów. Kiedy patrzy przez okno, duży van zatrzymuje się nieopodal i wysiada z niego facet obwieszony metalowymi [i nie chodzi tu o tworzywo, hihi - babydoll] akcesoriami. Ma na sobie koszulkę Nirvany.
Ten koleś ma koszulkę Nirvany – mówi Kurt raczej smutno. Heavy-metalowa publiczność nie była czymś, o czym myślał pisząc Smells Like Teen Spirit. Teraz już się do tego przyzwyczaiłem, tak sądzę – mówi łagodnie. Wiele razy widziałem coś takiego.
Sukces komercyjny niszczy twoją wiarygodność w świecie alternatywy. Kurt bardzo troszczy się o bycie wiernym swojej wizji. Nie zagrał na trzydziestych urodzinach Axl’a Rose (Rose jest wielkim fanem Nirvany), odmówił też udziału w letniej trasie Metalliki i Guns ‚N Roses. Jednakże, panuje generalna zgodność co do tego, że Nirvana powinna zakończyć istnienie – mówi Bjelland. Oni osiągnęli… Nirwanę. Co więcej mogą osiągnąć?
To jest pokrętna logika, ale to klasyczna mądrość w muzycznej społeczności. Courtney, tamten heavy-metalowiec ma na sobie koszulkę Nirvany – mówi Kurt, kiedy Courtney jest już obok. Wiem – odpowiada ona, chrupiąc ciasteczko. Widziałam go. Mija długa chwila, w której rozważają ten stan rzeczywistości.
Jestem nerwowa, jeżeli chodzi o wiarygodność – mówi wreszcie Courtney. Kurt również jest na tym punkcie przewrażliwiony. Musi radzić sobie z ludźmi lubiącymi jego zespół, a którymi on gardzi. Na przykład: w Reno została zgwałcona dziewczyna. Kiedy sprawcy dokonywali gwałtu, śpiewali ‚Polly’, piosenkę Nirvany. Courtney robi pauzę. Tacy ludzi słuchają tego zespołu.
Ale istnieją różne rodzaje sławy – kontynuuje Courtney. Na przykład sława w stylu The Replacements. Oni cieszyli się sławą respektu. Wielką sławą respektu. Po prostu nie odbierasz tego źle, nie nabijasz się z tego. A sława typu, przykładowo Pauli Abdul – to jest sława nizin.
Kurt parska śmiechem. Courtney posiada fundamentalne, trafne podejście do spraw biznesowych, które najwyraźniej mu się podoba. Wiarygodność to wiarygodność – mówi Courtney. Wszystkie te wytwórnie podpisują kontrakty z wszystkim, co się rusza z powodu tego, że oni sądzą, iż są w stanie kupić wiarygodność. Oni myślą, że to da się sprzedać. A ja na to: pozwólcie im spróbować. Kurt przekręca klucz w stacyjce. Dlaczego chcę tego, o co mi chodzi? – mówi Courtney, chociaż nikt nie zadał pytania. Musisz dać sobie mały, szczero-zmyślony powód, dla którego brniesz dalej. A moim powodem jest wpływ. Kurt się uśmiecha. Wie, o czym Courtney mówi.
Cześć! Minął miesiąc i Kurt brzmi jak nowo narodzony. Jest wesoły! Alarm! Rozmawia ze mną przez telefon z domu w Seattle, gdzie wraz z Courtney mają próby z innymi zespołami. Cudownie jest znów grać z chłopakami – mówi Kurt. Courtney jest w zaawansowanej ciąży, ale nie jest aż taka wielka. Myślę, że nasze dziecko będzie małym elfem.
Cztery godziny później na linii jest Courtney. Ona również brzmi bardzo radośnie, mniej szaleńczo. Ma dużo nowych wieści: chodzą głosy, że Gus Van Sant (reżyser filmów Narkotykowy Cowboy i Moje Własne Idaho) chce obsadzić ją w swoim następnym filmie, znalazła nową basistkę Hole, a wspólnie z Kurt’em kupili dom w Seattle. Nie ma nic lepszego niż być właścicielem ziemskim – mówi. Musisz mieć coś na własność. Tak powiedziałam Kurt’owi.
Nirvana wybiera się w mini-trasę po Skandynawii, a dziecko ma urodzić się na początku września. To ten sam dzień, w którym odbywa się gala się MTV Video Music Awards – mówi Courtney. To bardzo ważne, żeby wtedy zagrał, ale on wcale tak nie uważa. Jeżeli byłaby nim, zagrałabym tam na pewno. Doceniam pieniądze. Kurt tak tego nie postrzega.
To jest typowa Courtney – oczy zwrócone zawsze ku nagrodzie. Słyszałam kilka nowych plotek o mnie – oświadcza radośnie. Że jestem Nike, a Kurt poślubił mnie dla pieniędzy. To dlatego mu się podobam.
Courtney się śmieje. Ciągle mówi się o ich uzależnieniu i ona o tym wie. W całym przemyśle muzycznym panuje trwoga o małą Frances Bean. Najgorszą rzeczą jest – mówi, unikając wspominania o ciągłych plotkach związanych z narkotykami – gdy ludzie mówią, że Kurt pomaga mi to robić. Robi krótką pauzę. Jeżeli już, to Kurt mnie skrzywdził. To posuwa się zbyt daleko, Courtney zatrzymuje się. Nie – mówi. Wszystko układa się naprawdę świetnie. Wszystko się spełnia. Courtney znów się śmieje. Aczkolwiek w każdej chwili wszystko może się zjebać. Nigdy nie wiadomo.
Wywiad z Courtney Love dla magazynu "Vanity Fair" we wrześniu 1992 roku, autorstwa Lynn Hirschberg
Courtney Love się spóźnia. Ona prawie zawsze jest spóźniona, i to nie o dziesięć czy piętnaście minut, ale zazwyczaj więcej niż godzinę. Spóźnia się na próby generalne zespołu, spóźniała się, kiedy była striptizerką, spóźniła się nawet na spotkanie z szefem wytwórni płytowej, który chciał podpisać kontrakt z Hole. Courtney zakłada, że ludzie mogą poczekać. Zakłada, że ludzie i tak będą jej wybaczać, mimo wpatrywania się w zegarek i drzwi i zastanawiania się, gdzie ona się do cholery podziewa. A ludzie, istotnie, wybaczają jej. Dopóki, dopóty nie mogą już dłużej tego znieść, wpadają w furię i idą w swoją stronę. Ale do tego czasu Courtney już tam nie ma – jest gdzieś indziej, zmuszając do czekania kogoś innego.Kiedy w końcu się zjawia, zjawia się w pełnym tego słowa znaczeniu. Gdy jesteś spóźniony o godzinę, możesz zrobić naprawdę wielkie wejście. Jest wysoka i dobrze zbudowana [ang. big-boned, coś w stylu grzeczniejszego synonimu słowa 'gruba' - babydoll], a jej włosy do ramion wyglądają jak mop i są ufarbowane na żółty blond. Ciemne odrosty wyeksponowane są nie bez celu – nic co dotyczy Courtney nie jest przypadkowe – a dziś w kilka kosmyków wpięła plastikową spinkę w kształcie kokardy. Jest ubrana w czarne, podarte pończochy, o rozmiar za małą sukienkę w stylu vintage oraz parę czarnych chodaków [ang. clogs - drewniana podeszwa i skórzany wierzch - babydoll]. Jej cera, mocno upudrowana w celu pokrycia wysypu trądziku, jest bardzo blada, a usta pomalowane są na jaskrawoczerwono. Ma piękne, regularne, niebiesko-zielone oczy, które starannie wymalowała, ale uwaga skupia się i tak na ustach. Ona cała jest tą czerwoną szminką.
I mówi. Słowna pirotechnika zaczyna się od momentu, w którym siada przy stoliku w City, ulubionej restauracji Courtney w pobliżu jej domu w Los Angeles. Masz wrażenie, że potrafi prowadzić monolog dwadzieścia cztery godziny na dobę, czasem tylko włączając do niego innych. Kiedy nie mówi, wydaje się, że tak naprawdę cię nie słucha – zamiast tego jest zaabsorbowana zastanawianiem się: kim jest ta osoba? O co jej chodzi? Czego mogę się od niej nauczyć, co mogę od niej wyciągnąć? Takie myśli kursują przez jej mózg. W przypadku Courtney nie chodzi o intrygę, ale bardziej o koncentrację. Od początku wiedziała czego chce, a chciała być gwiazdą. A precyzyjniej – Courtney od zawsze sądziła, że jest gwiazdą. Po prostu czekała, kiedy wszyscy wokół obudzą się i to zauważą.
Wygląda na to, że po kilku falstartach – karierze aktorskiej, która nie do końca wypaliła, chwilowym graniu w innych zespołach, z których nic nie wyszło – teraz Courtney ma swoje pięć minut. Wraz z zespołem Hole właśnie podpisała kontrakt na milion dolarów; jest żoną Kurt’a Cobain’a, wokalisty Nirvany, a w środku królestwa sceny alternatywnej jest postrzegana jako osoba z osobowością ofiary katastrofy kolejowej: może i jest okropna, ale nie możesz oderwać od niej wzroku.
Jej wyczucie czasu jest doskonałe: w przeddzień ogromnego sukcesu Nirvany, ekstremalnie utalentowanego zespołu z Seattle, który zaskoczył wszystkich sprzedając jak dotąd ponad siedem milionów płyt na całym świecie, panuje szał na podpisywanie kontraktów z innymi punkowo-grunge’owo-undergroundowymi zespołami. Muzyka jest zróżnicowana – od niemalże popu po głośny trash – jedynym ogniwem łączącym to wszystko jest fakt, iż większość tych kapel ma kontrakt z niezależnymi wytwórniami, a ich przesłanie skierowane jest do młodzieży w wieku okołolicealnym. W chwili obecnej nikt nie jest w stanie wcisnąć się na pokład samolotu lecącego do Seattle czy Portland – mówi Ed Rosenblatt, szef Geffen Records, wytwórni Nirvany. Wszystkie loty zabukowane są przez ludzi z A&R, lecących tam, aby odkryć następną Nirvanę.
W sierpniu zeszłego roku Hole, zespół, który jest o wiele bardziej ekstremalny i mniej melodyjny niż Nirvana, wydał płytę Pretty on the Inside w Caroline Records, niezależnej wytwórni będącej oddziałem Virgin. Płyta jest bardzo trudna w odbiorze – śpiew Courtney to mieszanka chrypliwego wrzasku i pisku – ale jej zdolności w pisaniu piosenek, które były porównywane do zdolności Joni Mitchell, mają moc. ‚Pretty on the Inside’ – pisze Elizabeth Wurtzel w The New Yorker – jest płytą tak kakofoniczną (pełno w niej zgrzytów, szorstkich i nieprzyjemnych popłuczyn hałasów), że naprawdę niewiele osób jest w stanie przesłuchać jej po raz pierwszy w całości, i dać sobie tyle czasu na osłuchanie się, ile potrzeba, by stwierdzić, iż jest to prawdopodobnie najbardziej fascynujący album wydany w 1991 roku.
Post-feministyczna postawa Courtney (ona ma moc – po prostu chce być kochana) odbija się w jej piosenkach. Tematy, o których śpiewa – gwałt i aborcja, że wymienię tylko te dwa, są ekstremalnie prowokujące. Rozetnij mnie i ssij moje rany – śpiewa o seksie. Nie martw się, kochanie, już nigdy więcej nie będziesz tak okropnie śmierdzieć – intonuje na temat źle wykonanej aborcji. W najlepszej piosence, Doll Parts, staje się introspektywna: Chcę być dziewczyną z największym kawałkiem ciastka/on kocha te rzeczy tylko dlatego, że kocha patrzeć jak się psują/tak doskonale to udaję, przekroczyłam granice fałszerstwa/kiedyś będziecie cierpieć tak, jak ja.
Nawet przed olbrzymim sukcesem Nirvany, zespół Hole był łączony z Babes in Toyland, L7, The Nymphs i innymi zespołami undergroundowymi z kobietami na czele. Mimo że te zespoły znacząco się od siebie różniły i zażarcie ze sobą współzawodniczyły, wszystkie je określano mianem foxcore. A kiedy płyta Nevermind Nirvany zaczęła sprzedawać się jak świeże bułeczki, te tak zwane foxcore’owe zespoły nagle stały się zdolne do kariery komercyjnej. Jest coś takiego jak rynek muzyczny przed pojawieniem się Nirvany i po pojawieniu się Nirvany – mówi Gary Gersh, facet, który podpisał kontrakt z Nirvaną. Ale jeżeli jesteś tutaj i próbujesz znaleźć następną Nirvanę, gonisz własny ogon. W tej grze nie chodzi o znalezienie kolejnej Nirvany, bo kolejnej Nirvany nie będzie.
Jest to w pewnym sensie przeznaczenie, że pierwszą dużą firmą płytową zainteresowaną podpisaniem kontraktu z Courtney Love, była nowopowstała, należąca do Madonny wytwórnia Maverick. W środku roku 1991, Guy Oseary, entuzjastyczny dziewiętnastolatek pracujący dla Madonny i jej managera Freddy’ego De Mann’a, wspomniał szefom wtedy jeszcze nienazwanej wytwórni o Hole. Skontaktował się też z prawniczką Courtney, Rosemary Carroll. I tak rozpoczęła się Hole-mania. Courtney reżyserowała tę grę od samego początku – mówi Carroll. Zawsze była świadoma tego biznesu i jej własnego w nim miejsca.
Courtney twierdzi, że nigdy nie chciała kontraktu z Maverick. Freddy chciałby, żebym jeździła na słoniach – mówi. Oni nie wiedzą, jaka jestem. Dla nich jestem obrazem wizualnym, kropka. Obecność Madonny martwiła ją jeszcze bardziej – nie chciała dzielić się światłami reflektorów z pierwszą blond boginią minionej dekady. Zainteresowanie Madonny moją osobą było jak zainteresowanie Drakuli swoją najświeższą ofiarą.
Ale Courtney, która jest bardzo bystra, wiedziała, że jedna oferta może pobudzić kolejne. W dodatku miała innego asa w rękawie – zanim rok 1991 dobiegł końca, chodziła już na randki z Kurt’em Cobain’em. Kiedy razem z Hole wyjechała do Anglii, nie omieszkała wspomnieć o zainteresowaniu Madonny i o jej nowym chłopaku. Udzieliła mnóstwa wywiadów, a notorycznie zmienne brytyjskie magazyny muzyczne, które adorowały jej grunge’owe brzmienie i jej podarte sukienki w stylu lat trzydziestych, ogłosiły ją ich nowym geniuszem. Brytyjskie tabloidy określały mnie jako długonogą i oszałamiającą – wspomina. Najlepszy artykuł był o Madonnie. Było tam naprawdę wielkie zdjęcie mnie jako blondynki i naprawdę małe zdjęcie Madonny jako brunetki. Ten kawałek wycięłam.
Co się tyczy powyższego, Oseary, który postrzegał Courtney i Hole jako własne odkrycie, był zszokowany. Historie w prasie brytyjskiej brzmiały: ‚Madonna nie ma AIDS i chce podpisać kontrakt z Hole’ – wspomina poddenerwowanym głosem. Odtąd stosowano określenie ‚Hole Madonny’. Nagle staliśmy się tylko jednym z oferentów. Na kolejnym koncercie Hole pojawiło się trzynastu ludzi z A&R!
No i zaczęło się – pierwsza licytacyjna walka o żeński zespół bez kontraktu (w przemyśle muzycznym niezależne wytwórnie nie są uważane za współzawodników – dopóki nie jesteś w dużej wytwórni, jesteś postrzegany jak ktoś bez kontraktu). Nie jest jasne, czy pozostałym oferentom twórczość Hole się podobała, ani nawet czy ją w ogóle znali – działała tu magiczna kombinacja zainteresowania Madonny, zainteresowania Kurt’a Cobain’a i siła osobowości Courtney. Tak czy owak, Clive Davis, szef Arista Records, rzekomo zaoferował kontrakt wart milion dolarów. Rick Rubin, głowa Def American, był zainteresowany, ale on i Courtney posprzeczali się podczas spotkania. Podobne problemy Courtney miała z Jeff’em Aueroff’em z Virgin. Teraz Kurt – tłumaczy Courtney – jest w stanie iść do Capitolu, wejść na spotkanie, stwierdzić, że nic mu się nie podoba, wyjść w połowie zdania jakiegoś ważnego kolesia, a wszyscy reagują w stylu: ‚oto nasz Kurt. Jest taki humorzasty. Nirvana rządzi’. A ja idę i spędzam trzy godziny z Jeff’em Aureoff’em i mówię mu o punk rocku więcej, niż dowiedział się o nim przez całe swoje życie. Przepraszam bardzo, nie chcę być w tej wytwórni, a on popełnił głupi błąd nazywając mnie dziwką.
W końcu kontrakt został podpisany z Garry’m Gersh’em z Geffen, wytwórni Nirvany. Nie zawarliśmy tej umowy dlatego, że ona jest żoną Kurt’a Cobain’a – mówi Ed Rosenblatt. Ale sprawa jest trochę dziwna. Hole to zespół, w który wierzymy, i, oh, tak przy okazji, Courtney jest żoną…
Wart około miliona dolarów kontrakt Courtney jest większy i lepszy niż kontrakt jej męża. Ona i Carroll upierały się przy tym. W kontrakcie dostałam zajebiste rzeczy – chwali się. Zmusiłam ich do przebicia kontraktu Nirvany, ale chciałam jeszcze więcej. Moje prawa autorskie są warte prawie pół miliona i na tym się nie kończy. Jeśli te seksistowskie świnie sądzą, że piszę piosenki razem z Kurt’em, mogą przyjść z jeszcze większą sumą. Robi pauzę. Niezależnie od tego, w jakiej jestem wytwórni, zamierzam być jego żoną – mówi. Mam dość silną osobowość, aby być ponad tym.
Być może. Ale w kręgach, w których obraca się Courtney, Kurt traktowany jest jak świętość. Tymczasem ona przez wielu postrzegana jest jako charyzmatyczna oportunistka. Rozprzestrzeniają się wieści o narkotykowym problemie pary i wielu uważa, że to Courtney wciągnęła Kurt’a w branie heroiny. W tym miesiącu spodziewają się dziecka i nawet najbardziej tolerancyjne osoby z branży obawiają się o jego zdrowie. Przeraża mnie myśl o tym, że Courtney mogła brać narkotyki w czasie, kiedy wiedziała, że jest w ciąży – mówi jedna z bliskich przyjaciółek. Wszyscy martwimy się o to dziecko.
Courtney i Kurt są Sid’em i Nancy lat dziewięćdziesiątych, w dodatku ich dużo inteligentniejszą wersją – mówi jeden z pracowników kierowniczych. Ona będzie sławna, a on już jest sławny, ale zanim coś się wydarzy, zniszczą sami siebie. Wiem, że obydwoje będą wielkimi gwiazdami. Ja po prostu nie chcę być tego częścią.
Courtney słyszała to wszystko już wcześniej i w pewien perwersyjny sposób, dobrze dzięki temu prosperuje. Słyszałam plotkę głoszącą, że Madonna i ja ćpałyśmy razem heroinę – oświadcza raczej radośnie, zapalając papierosa. Słyszałam też, że uprawiam seks na scenie i że mam HIV.
Courtney się śmieje. Żadne z tych stwierdzeń nie jest prawdą, chociaż seks na scenie to powtarzająca się plotka. Teraz – kontynuuje, opierając papierosa o brzeg popielniczki – dostałam szansę udowodnienia swojej wartości. Jeśli to się uda, to świetnie. A jeżeli nie – hej, przecież wyszłam za bogatego gościa!
Courtney stara się o dramatyczny efekt swoich wypowiedzi. Żartuje, a za chwilę już nie. Zuchwalstwo to jeden z kluczy do jej uroku. Wiesz, nie mogę znaleźć podkładu, który utrzymuje się w lecie – mówi, gwałtownie zmieniając temat. Gasi papierosa, grzebie w torebce i idzie do toalety.
Tylko około jednej czwartej tego, co mówi Courtney, to prawda – mówi Kat Bjelland, frontmanka Babes in Toyland. Ale zazwyczaj nikomu nie chce się dociekać, co jest prawdą. Jej chodzi o wizerunek. A to jest interesujące. Irytujące, ale interesujące.
Kiedy rozmowa schodzi na tematy biograficzne, Courtney trudno jest rozszyfrować. Twierdzi, że urodziła się w San Francisco w 1966 (ta data nie jest prawdziwa – Courtney prawdopodobnie ma więcej niż dwadzieścia sześć lat, aczkolwiek niewiele więcej), jej ojciec był zaangażowany w Grateful Dead, a jej matka, która pochodzi z zamożnej rodziny, kształciła się na psychoanalityka (w chwili obecnej Courtney nie rozmawia ani z ojcem, ani z matką, która wychodziła za mąż kilka razy; bliżej jest z czwórką przyrodniego rodzeństwa, z których jedno jest stypendystą w Rodosie).
Courtney nienawidziła szkoły i często się przeprowadzała – ze szkoły z internatem w Nowej Zelandii do szkoły w Australii, a stamtąd do Oregonu, w którym została na dłużej. W wieku dwunastu lat ukradła koszulkę Kiss ze sklepu Woolworth’s i była wysłana do ośrodka dla młodocianych przestępców. Tak szczerze – wspomina – to weszłam w to. Dużo mówiono mi o moich wykroczeniach. Przestudiowałam je. Wiele się nauczyłam. Dorastałam bez czyjejkolwiek dyscypliny, a tam nauczyłam się wiele o zaprzeczaniu i odmawianiu. Nie miało to na mnie złego wpływu.
Po trzech latach, w roku 1981, wypuszczono ją i żyła z niewielkiego funduszu powierniczego. Wtedy podjęła już decyzję, że muzyka będzie jej światem. Zaczęła też pracować jako striptizerka – praca w tym zawodzie zapewniła jej przetrwanie w dorosłym świecie. Nie chciałam sprzedawać narkotyków – tłumaczy. Nie chciałam kraść samochodów. Nie chciałam być prostytutką. Więc zostałam striptizerką.
A wtedy byłam gruba – kontynuuje. Nie możesz być gruba i robić striptiz. Mogłabym robić striptiz w Jumbo’s Clown Room. Albo pracować za dnia w Seventh Veil. Nie miałam żadnego wabika. Teraz widzę dziewczyny, które próbują być alternatywne. Nie zarobią ani centa. Musisz mieć białe czółenka, różowe bikini, pieprzoną fryzurę, różową szminkę. Złoto, opalenizna i biel. Jeżeli tylko próbujesz przemycić coś od siebie, nie zarobisz żadnych pieniędzy.
Podczas dawania drobnych ogłoszeń do punkowego fanzinu o nazwie Maximum Rock N Roll, Courtney zaczęła korespondować z Jennifer Finch, bratnią duszą mieszkającą w LA. Przyjechałam do niej w odwiedziny – mówi Courtney – i wkroczyłam w świat ‚dodatkowej’ pracy.
Jennifer pracowała na pół etatu jako punk rockowy statysta w programach telewizyjnych takich jak Quincy and ChiPs i przyprowadziła ze sobą Courtney. Poznałam wtedy wielu ludzi – mówi. Jednym z nich był Alex Cox, który zamierzał wyreżyserować film Sid and Nancy. Wszyscy punk rockowi statyści przyszli na casting do tego filmu – wspomina Courtney. Spotkał mnie, objął mnie ramieniem i powiedział najbardziej wywrotową rzecz, jaka przyszła mu do głowy, żeby wprowadzić mnie w ten świat. To było wtedy, kiedy byłam taka gruba. Ale nie bałam się. Chciałam grać w filmach odkąd Tatum O’Neal zdobył Oscara.
Dostała rolę najlepszej przyjaciółki Nancy Spungen, a potem Cox napisał scenariusz do Straight to Hell, niezrozumiałego spaghetti westernu, i obsadził ją w jednej z głównych ról. Krążyły plotki, że Courtney i Alex byli kochankami, ale Courtney stanowczo temu zaprzecza. Byłam bezpłciowa – mówi. Ludzie mówili, że jesteśmy parą, ponieważ tak tłumaczyli sobie jego zainteresowanie mną. W tamtym okresie nie sypiałam z nikim. Byłam gruba, a kiedy jesteś gruby, nie możesz rozdawać kart. To nie ty masz władzę.
Po zagraniu w Straight to Hell, Courtney zadecydowała (na krótko) odpuścić sobie muzyczne aspiracje i skoncentrować się na aktorstwie. Dostała 20.000 tysięcy dolarów za zagraną rolę, wyprowadziła się z domu Jennifer, wynajęła mieszkanie i kupiła różowy kostium Chanel. Jeździła autobusami – to tej pory nie potrafi prowadzić samochodu, pomimo mieszkania w LA przez dziesięć lat – ale przynajmniej dobrze się ubierała.
Nie do końca temu podołałam – mówi. Mój przyjaciel poszedł na imprezę i powiedział Jennifer: ‚Courtney miała na sobie Chanel, a w ręku trzymała kieliszek szampana, ale jej makijaż był dokładnie taki sam jak kiedyś’. To było nie na miejscu. Miałam tę agentkę prasową, która miała obsesję na punkcie Madonny i mnie, i zdecydowała się zrobić ze mnie gwiazdę. Ja temu nie podołałam. Ja tylko chwilowo zakłócałam cyfrowy obraz.
Courtney przyszło do głowy, że można mieć trądzik i wciąż nadawać się na gwiazdę rocka, więc wyprowadziła się do Portland, schudła i zaczęła śpiewać w zespołach, włączając Faith No More, z którymi wyjechała w tournee razem z Guns ‚N Roses i Metalliką. Poznała Kat Bjelland i w 1984 lub 1985 Courtney, Jennifer i Kat przeniosły się do San Francisco i założyły zespół Sugar Baby Doll. Nosiłyśmy fartuszki i grałyśmy na Rickenbacker’ach – mówi. To była katastrofa. Nie był to punk rockowy zespół – Sugar Baby Doll był zespołem lżejszym, słodszym. Jennifer i ja nie byłyśmy w to aż tak zaangażowane – wspomina Kat. My chciałyśmy grać punk rocka. Courtney uważała nas za wariatki. Nienawidziła punka.
W świecie alternatywy, najbardziej liczy się uczciwość i referencje – a Courtney jest przedstawiana przez większość jako późne nawrócenie na punka. Byłam bardziej new wave niż hardcore – przyznaje. Uważałam, że cała ta punkowa scena była naprawdę paskudna i mało efektowna. A ja chciałam być efektowna. Teraz jestem w tym, ale wtedy, jeżeli zaprowadziliby mnie na koncert Black Flag (nowatorski punkowy zespół z LA), nie chciałabym w to wejść. Wszyscy ci chłopcy zabijający się nawzajem…
Po całkowitej klęsce w San Francisco, Courtney przeniosła się do Minneapolis i przez krótki czas grała w nowym zespole Kat, Babes in Toyland (Jennifer wróciła do LA i założyła swój własny zespół – L7). Courtney i Kat pokłóciły się, a następnie Courtney wyjechała na Alaskę by pracować jako striptizerka. Potem na krótko przeprowadziła się do Portland, a do końca 1989 roku pojawiła się znów w Los Angeles. Po prostu nie mogłam znieść mieszkania gdzie indziej – tłumaczy. Minneapolis było cholernie bezpretensjonalne. Wszyscy mają swoją flanelową kolekcję i grają w zespołach, nadając im nazwy po przyrządach spawalniczych.
Zamieściła ogłoszenie w gazecie Recycler (chcę założyć zespół; słucham Big Black, Stooges, Sonic Youth i Fleetwood Mac) i robiła striptiz, żeby opłacić czynsz. Pracowałam w Star Strip – mówi. Dziewczyny są tam super zbudowane. Mają trochę klasy. Trzy z nich pieprzyły Axl’a Rose. Wkrótce uformował się zespól Hole i zaczęły się poważne próby.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją na scenie, była ubrana jak rasowy debiutant – mówi Rosemary Carroll, prawniczka Courtney. Jej sukienka była rozpruta, a ona cała wyglądała jak jeden wielki bałagan, z wyjątkiem perfekcyjnej, wielkiej różowej kokardy z tyłu sukienki. Była intrygująca, miała prezencję i siłę, która fascynowała.
Zespół Hole grał wokół LA, ale nie zostali odkryci dopóki nie wyjechali do Anglii pod koniec roku 1991. Courtney mogła wskoczyć na wóz z amerykańskimi zespołami foxcore’owo-alternatywnymi (aczkolwiek zapewne się z tym nie zgodzi), ale w Anglii była przyjęta jako oryginał, z jej sukienkami w stylu baby-doll z lat trzydziestych i dziwacznymi piosenkami. Myślałam, że będą mną przerażeni – mówi. Ta głośna kobieta z Ameryki. Ale to zadziałało! Sprzedaliśmy masę płyt.
Wrócili do gwaru w Ameryce. Zaraz potem Courtney została dziewczyną Kurt’a, wydarzyła się cała ta historia z Madonną i wszystkie elementy zaczęły się układać. To nie było dla mnie zaskoczeniem – mówi Courtney. W sensie, ja nie byłam zaskoczona. Zawsze wiedziałam, że tak się stanie.
Jest godzina około siódma wieczorem, wczesne lato. Courtney puka do drzwi jej mieszkania. Zgubiła klucz, zapomniała klucza, albo nie może tego klucza znaleźć. Whatever. KU-RT – podśpiewuje. Podejdź do drzwi.
Po krótkiej chwili oczekiwania, drzwi otwierają się. Gdzie masz swój klucz? – pyta Kurt, który wygląda jakby dopiero wstał. Jest ubrany tylko w spodenki od pidżamy, na ręku ma ozdobioną koralikami, świecącą bransoletkę. Jest niski i bardzo chudy, ma bladą cerę. Jego włosy, które w przeszłości były ufarbowane na czerwono i fioletowo, teraz są koloru blond. Jego oczy są bardzo niebieskie. Jego twarz jest piękna, prawie że delikatna. Jeżeli Courtney prezentuje siłę, to Kurt wydaje się być synonimem delikatności. Wygląda, jakby w każdej chwili mógł się złamać.
Boże, ale tu gorąco – mówi Courtney, wmaszerowując do mieszkania. Kurt wyjaśnia, że odkręcił grzejnik – temperatura w salonie oscyluje chyba w granicach stu stopni. Ciągle mi zimno – mówi Kurt, osuwając się w zagracony fotel. Wygląda na wycieńczonego.
Ich mieszkanie, znajdujące się w Fairfax w LA, jest skąpo umeblowane. Na podłodze leżą gitary w pootwieranych futerałach, a ołtarzyk z Buddą umieszczony jest naprzeciwko jednej ze ścian. Zwiędłe kwiaty stoją w wazonie obok pary przezroczystych, ukazujących anatomię lalek [see-through body-anatomy dolls - nie mogłam wymyślić lepszego tłumaczenia, w każdym razie wiecie o co chodzi - babydoll]. Właściwie to lalki są wszędzie: niemowlaki z porcelanowymi głowami, których Kurt użyje w następnym teledysku Nirvany, plastikowa lalka, którą znalazł podczas trasy, oraz wiele, naprawdę wiele zabawkowych małpek. Na kominku, który cały pokryty jest cukierkowymi sercami i pudełkami w kształcie serc, farbą nagryzmolone są słowa MÓJ NAJLEPSZY PRZYJACIEL. Mieliśmy wczoraj sprzeczkę – wyjaśnia Courtney. Więc napisałam to, żeby mu przypomnieć.
Courtney kontynuuje tour po mieszkaniu, chwaląc się obrazem, który narysowała siostra Kurt’a (przedstawia on Kurt’a w wieku sześciu lat z perkusją) i kolejną lalką z pękniętą głową. W kuchni Courtney poprzyczepiała na szafkach listy. Zrobiła je była dziewczyna Kurt’a – mówi. Znalazłam je, kiedy pogrzebałam w jego rzeczach. Czyta na głos: 1. Dzień dobry! 2. Napełnisz mi bak w samochodzie? 3. Zamieć podłogę w kuchni. 4. Wyczyść wannę. 5. Idź do Kmarta. 6. Rozmień dolara na ćwiartki. To ostatnie najwyraźniej ją rozśmiesza. On nigdy nie zrobił żadnej z tych rzeczy.
Dzwoni telefon. Kurt zniknął w sypialni, odbiera Courtney. Cześć, Dave – mówi. To Dave Grohl, perkusista Nirvany. Zespół od kilku miesięcy robi sobie przerwę, Dave dzwoni z Waszyngtonu. Zaraz go podam – mówi Courtney, bardziej niż lekko zaniepokojonym głosem. Odkłada słuchawkę. Po prostu nazywaj mnie Yoko Love – mówi. KU-RT. Kurt zwija się w kłębek z telefonem, a Courtney przysiada na sofie bez nóg. Jest ubrana w zieloną kwiecistą sukienkę, rozprutą wzdłuż talii pod biustem, więc jej stanik jest wyeksponowany. Oni wszyscy mnie nienawidzą – mówi. Wszyscy mnie kurwa nienawidzą.
To może być prawda. Odkąd w zeszłym roku zaczęły się zaloty Courtney i Kurt’a, rzekomo zantagonizowała Grohl’a i Chris’a Novoselic’a, pozostałych dwóch członków Nirvany. Courtney od zawsze miała ukryty plan – mówi ktoś bliski zespołowi. Kurt nie miał. Z pewnością jest sterowany.
Podczas gdy trudno jest ustalić ten ukryty motyw Courtney w stosunku do Kurt’a, pewnym jest, iż występuje tutaj waśń. Największa niezgoda panuje między Courtney a Shelli, żoną Novoselic’a. Narzekania Courtney nie są do końca jasne – chodzi tutaj o sytuację, w której Shelli jakoby zmusiła Kurt’a do spania w przedpokoju ich domu. Nie pozwoliłam jej przyjść na mój ślub – mówi Courtney.
Courtney definitywnie rozkoszuje się pozycją bycia panią Cobain. To był jeden z jej celów; coś, czego nie zostawiłaby samemu przeznaczeniu. Para po raz pierwszy spotkała się około ośmiu lat temu w Portland. Wtedy – wspomina Courtney – nie było pomiędzy nami uczucia. To było w stylu – ‚wpadniesz do mnie?’ – ‚A zorganizujesz to?’ – ‚Pieprz się’. Coś w ten deseń.
Do czasu, kiedy spotkali się ponownie, Kurt był już gwiazdą, a Courtney zachowywała się o wiele mniej zdawkowo. Zorientowała się, że, kiedy chodzi o związek, zachowanie agresywne może być bardzo pociągające. Ludzie pytają: ‚jak ona zdobyła Kurt’a?’ – mówi jeden z przyjaciół. Cóż, zapytała. I nie przyjmowała odmowy.
Courtney nagabywała go miesiącami – zdobyła jego numer, dzwoniła do niego, w wywiadach opowiadała, jak bardzo jest w nim zakochana. Uciekła się nawet do religii. Courtney polowała na najbardziej cool gościa w rock’n'rollu, którym, jej zdaniem, był Kurt – mówi Jimmy Boyle, przyjaciel, który pracował dla Def American. W końcu przekonała łatwego do namowy przyszłego managera, aby dał jej bilety (na samolot i koncert) na występ Nirvany w Chicago.
Byłem w Chicago kiedy skonsumowali swój związek – mówi Danny Goldberg, jeden z szefów Polygram, manager Nirvany, a teraz również Hole. Rozmawialiśmy przez chwilę, a Courtney znalazła sobie drogę do pokoju obok, w którym był Kurt. Nie widziałem iskrzenia, ale faktem jest, że pojechali razem do domu. To było na początku października. W lutym byli małżeństwem.
To nie było takie proste. Na początku Kurt miał obawy. Podobno był zbyt zajęty nagrywaniem a później trasą z Nirvaną, żeby skupiać się na romansowaniu. Kurt jest bardzo bystry – mówi jeden z przyjaciół. Ale jest też nieśmiały. Wielu ludzi myli nieśmiałość z brakiem pewności siebie, ale Kurt naprawdę ma swoje zdanie. Kiedy zjawiła się Courtney, myślę, że pociągała go jej jaskrawość. Było w niej dużo seksualności i myślę, że ona po prostu go tym zdobyła. Wystąpił w telewizji i powiedział, że seks z Courtney był najlepszym pieprzeniem na świecie.
Wciąż jednak istniały problemy. Kurt uważał, że byłam zbyt wymagająca i za bardzo zorientowana na skupianie uwagi – mówi Courtney bez emocji. Uważał, że byłam zbyt okropna. Musiałam zboczyć z własnej ścieżki, by mu zaimponować.
Zanim Kurt oświadczył się (wiedziałam, że powinien poprosić mnie o rękę, inaczej okazałby totalny brak mózgu), Courtney była już w ciąży. Ślub odbył się na Hawajach: Kurt, który najpierw planował założyć sukienkę, ubrał się w pidżamę, a Courtney miała na sobie biały, prześwitujący okaz, który wysechł tak, że o mało nie rozpadł się na kawałki. Miała go na sobie Frances Farmer w jednym z filmów. Podpisali intercyzę (co było jej pomysłem) i nie pojechali na miesiąc miodowy. Całe moje obecne życie jest jak miesiąc miodowy – mówi. Codziennie chodzę do bankomatu.
Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie narkotyki. Dwadzieścia różnych osób z przemysłu muzycznego utrzymuje, że Kurt i Courtney byli silnie uzależnieni od heroiny. Wcześniej w tym roku, Kurt powiedział w Rolling Stone, że nie brał heroiny, ale Courtney prezentuje odmienny, ekstremalnie niepokojący obraz. Poszliśmy na popijawę – mówi, odnosząc się do stycznia, kiedy to Nirvana była w NY, żeby wystąpić w Saturday Night Live. Wzięliśmy masę dragów. Najedliśmy się tabletek, poszliśmy do Alphabet City, Kurt założył kapelusz, ja założyłam kapelusz, a potem jaraliśmy trawkę. Upaliliśmy się i poszliśmy do S.N.L. Później brałam heroinę jeszcze przez kilka miesięcy.
To było straszne – wspomina wspólnik biznesowy, który podróżował z nimi w tamtym czasie. Courtney była w ciąży i dawała sobie w żyłę. Kurt wymiotował na ludzi w taksówce. Ani jedno, ani drugie nie miało nad sobą kontroli.
Courtney ma długą przeszłość związaną z narkotykami. Uwielbia Percodan [silny lek przeciwbólowy, pochodny kodeiny - babydoll] (te tabletki wypełniają mnie próżnią), eksperymentowała (z przerwami) z heroiną odkąd skończyła osiemnaście lat, raz szprycowała się nawet w pokoju 101 hotelu Chelsea, w którym zmarła Nancy Spungen. Kurt rzekomo nie zażywał niczego poza alkoholem przed tym, jak poznał Courtney. Przez długi czas próbował być alkoholikiem – mówi Courtney. Ale to do niego nie pasowało.
Po nowojorskiej balandze, sugerowano Courtney, że powinna poddać się aborcji. Odmówiła i, jak powiadają, zrobiła zestaw badań by upewnić się, że z płodem jest wszystko w porządku. Chciała przestać brać – mówi Boyle. Przyniosłem jej zioła na złagodzenie głodu, żeby tak bardzo nie wariowała. Codziennie przynosiłem do jej domu różne rzeczy, ponieważ robienie czegoś takiego dziecku to praktycznie morderstwo.
Jak mówią różne źródła, w marcu Courtney i Kurt poszli na osobny odwyk. Po kilku dniach Courtney wyszła ze szpitala, pojechała do szpitala po Kurt’a i zabrała go stamtąd – mówi pracownik. Nigdy już nie wrócili.
Nie jest jasne, czy w chwili obecnej zażywają coś, czy nie. Aż żal patrzeć na ich mieszkanie – mówi bliski przyjaciel. Ale ostatnio Courtney zaczęła prosić o pomoc.
Courtney zamierza zrobić jedną konkretną rzecz: chce urodzić dziecko. Tego chce również Kurt. W salonie wisi obraz jego autorstwa, w którego centrum umieścił zdjęcie USG płodu. Wiadomo już, że to dziewczynka. Wybrali dla niej imię: Frances Bean Cobain.
Kurt jest osobą odpowiednią do tego, by mieć z nią dziecko – mówi Courtney. Mamy pieniądze. Mogę zatrudnić nianię. Całe to kobiece doświadczenie ciąży i porodu – nie jestem tym zbytnio zainteresowana. Ale to był zły czas na zachodzenie w ciążę i to mi się spodobało. Uśmiecha się. Poza tym, potrzebujemy nowych przyjaciół.
Oto krótkie streszczenie tego, co Kurt powiedział o rozmowie telefonicznej z Dave’em: Dave jest wkurzony – mówi Kurt. Więc co chcesz zrobić? – pyta Courtney. Dlaczego nie założycie nowego zespołu bez Chris’a? [w posiadanej przeze mnie wersji artykułu widnieje właśnie imię Chris, ale chyba to pomyłka, bo sens kolejnego zdania wskazuje, że chodziło o Dave'a - babydoll]. Kurt przez chwilę nie odpowiada. Wygląda na zdenerwowanego. Ale ja chcę Dave’a – mówi. On jest najlepszym pieprzonym perkusistą, jakiego znam.
Przez kilka minut nie mówią nic. Kurt sprawia wrażenie tak zmęczonego, że mógłby spać z otwartymi oczami. Courtney sugeruje, że powinni wyjść kupić papierosy. Będą mnie dręczyć? – pyta Kurt, który, z powodu popularności teledysków Nirvany, jest rozpoznawany wszędzie. Przywyknij do tego! – mówi Courtney. Kurt wzrusza ramionami – nie wygląda, by chciał ruszyć się o choćby centymetr w kierunku świata zewnętrznego. Jesteś taką marudą – mówi Courtney. To frustrujące – wychodzisz za bogatego, rockowego boga, a wszystko co on chce robić to siedzieć w domu i użalać się nad sobą. My nigdy nic nie robimy – biadoli Courtney. Nigdy nie robimy niczego fajnego. Kurt się nie odzywa. OK – mówi wreszcie. Gdzie są kluczyki od samochodu? Kiedy Courtney ich szuka, Kurt wychodzi do sypialni żeby założyć koszulkę. Wiesz, on naprawdę dobrze prowadzi – mówi Courtney, podczas gdy Kurt przeszukuje stos gratów. On lubi bezpieczeństwo.
Właśnie było trzęsienie ziemi – 6.1 w skali Richtera – ale Kurt i Courtney nie zauważają. Są zbyt zajęci zakupami. Kurt jest podekscytowany – ten sklep, American Rag [swoją drogą fajna nazwa - amerykańskie łachy - babydoll] jest ogromny i specjalizuje się w autentycznych ubraniach vintage pomieszanych z ubraniami nowymi, które też wyglądają na vintage. Sklep ten posiada olbrzymią kolekcję używanych jeansów w bardzo małych rozmiarach. Kurt przeszukuje stojak bardzo, bardzo powoli. Dzięki mnie zaczął nosić bokserki – mówi Courtney, pomagając mu znaleźć odpowiedni rozmiar. Nie dasz wiary, jak był tandetny. Nosił bikini. Kolorowe. Tandeta jak mało co.
Courtney niecierpliwi się i odchodzi, aby przeszukać wieszaki z sukienkami. Ma specyficzny styl. Próbuje osiągnąć coś, co nazywa ‚kinder-whore look’, czyli w grę wchodzą zarówno podarte sukienki z lat trzydziestych, jak i o rozmiar za małe sukienki z lat sześćdziesiątych. Jej fryzura i makijaż pozostają niezmienne: biała cera, czerwone usta, blond włosy z odrostami. To dobry look – wyjaśnia. Jest seksowny, ale możesz usiąść i powiedzieć: ‚czytam Camillę Paglia’ ['Paglię' trochę głupio brzmi - babydoll].
Courtney uważa ten styl za jej prywatny – aktualnie toczy wojnę z byłą przyjaciółką, Kat Bjelland, z powodu pożyczonej aksamitnej sukienki. A przynajmniej od tego się zaczęło.
Kat wiele ode mnie nakradła – mówi Courtney, uderzając w jeden z jej ulubionych tematów. Sukienki, teksty, riffy, gitary, buty. Starała się nawet zdobyć Kurt’a. To była kropla, która przepełniła czarę. Jestem w stanie pogodzić się z kradzieżą tekstów. Odpuściłam też to, że pojechała do Anglii jako pierwsza w sukience, którą jej pożyczyłam. Teraz nie mogę już nosić tych pieprzonych sukienek w Anglii.
Kat nie jest jedynym celem Courtney – jest przeświadczona o tym, że prawie wszyscy ze sceny muzycznej plądrują jej chwyt, albo że po prostu marnie go naśladują. Courtney nienawidzi Inger Lorre, wokalistki The Nymphs (to pieprzona podłość); gardzi kolejnym świetnym zespołem z Seattle – Pearl Jam (karierowicze, którzy umawiają się z modelkami); jest zła na Faith No More (ich nowa płyta nosi tytuł ‚Angel Dust’ – ukradli to ode mnie), jest pokłócona z Jennifer Finch z L7 (więcej skradzionych tekstów) oraz jest przekonana, iż Axl Rose to dupek, który też umawia się z modelkami.
I tak dalej. Nie jest zaskakujące, że Courtney ma również kilka wątpliwości dotyczących Madonny. Nie chciałam mieć z nią nic wspólnego, bo nie jest wygodnym wrogiem – mówi Courtney, oglądając wnikliwie navy dress. Nie chcę, aby ona wiedziała cokolwiek o mnie, bo ona kradnie co tylko może. To co mam jest moje, a ona tego, kurwa, mieć nie może. Nie jest i nie będzie w stanie pisać tekstów takich jak ja, a nawet jeżeli pojawi się na scenie z gitarą, nie potrwa to długo. Nie obchodzi mnie, jak zarozumiale i arogancko to brzmi, ale popatrz: w następnym teledysku Madonna będzie miała odrosty. Będzie miała rozmazany makijaż. A to jestem cała ja. Courtney robi krótką przerwę, przykładając sukienkę do ciała żeby sprawdzić, czy to jej rozmiar. Na niektórych zdjęciach wyglądam jak czternastoletnia, poobijana ofiara gwałtu – kontynuuje. A ona chce właśnie takiego image’u. Odpowiedź Madonny na ten poryw? Kim – pyta – jest Courtney Love?
Tym niemniej, Courtney swoje zemsty traktuje bardzo poważnie. Ma to skutek taki, że, poprzez obrzucanie Madonny błotem, w pewien pokręcony sposób Courtney staje się kimś jej równym. Courtney ma urojenia – mówi Bjelland, która nie rozmawiała z nią od roku. Dzwoniłam do niej jakiś czas temu, bo martwiłam się o jej dziecko i o jej zdrowie psychiczne, ale nie oddzwoniła do mnie. W przeszłości zawsze jej wybaczałam, ale już dłużej nie potrafię. Zeszłej nocy miałam sen, że ją zabiłam. Byłam naprawdę szczęśliwa.
Żadna z tych rzeczy nie niepokoi Courtney – nie jest szczególnie zainteresowana konsekwencjami swoich działań. Courtney chce, aby o jej sile wiedziano, i pomimo faktu, iż wszyscy od niej kradną, czuje, że jedną z największych przeszkód w tych przepychankach jest kwestia piękna. Pisała fanzin dla entuzjastów Hole o tytule And She’s Not Even Pretty, ponieważ, jak tłumaczy, wiele anty-courtneyowych frakcji mówi: ‚ona nawet nie jest ładna’. Nowa gwiazda rocka, Kurt, który powinien poślubić modelkę, poślubił mnie.
Courtney rozkoszuje się tym, przerzuca przez ramię stertę sukienek i idzie do Kurt’a, który wciąż ogląda dokładnie każdą jedną parę jeansów. Wydaje się być jak w transie, a sprzedawcy, z których każdy go rozpoznaje, zachowują dystans. Czyż on nie jest śliczny? – mówi Courtney. Kurt chyba jej nie słyszy. Od czasu do czasu gdzieś wychodzimy i kobiety wpatrują się w niego tak, jakby chciały go pożreć. Kurt kontynuuje powolne posuwanie się wzdłuż wieszaków. Wielu ludzi pragnie kawałeczka całej tej sławy – mówi Courtney. Nie rozumiem tego.
Jest późny wieczór. Kurt siedzi w samochodzie na parkingu przed 7-Eleven, czekając aż Courtney kupi kolację składającą się z ciastek, soku owocowego i papierosów. Kiedy patrzy przez okno, duży van zatrzymuje się nieopodal i wysiada z niego facet obwieszony metalowymi [i nie chodzi tu o tworzywo, hihi - babydoll] akcesoriami. Ma na sobie koszulkę Nirvany.
Ten koleś ma koszulkę Nirvany – mówi Kurt raczej smutno. Heavy-metalowa publiczność nie była czymś, o czym myślał pisząc Smells Like Teen Spirit. Teraz już się do tego przyzwyczaiłem, tak sądzę – mówi łagodnie. Wiele razy widziałem coś takiego.
Sukces komercyjny niszczy twoją wiarygodność w świecie alternatywy. Kurt bardzo troszczy się o bycie wiernym swojej wizji. Nie zagrał na trzydziestych urodzinach Axl’a Rose (Rose jest wielkim fanem Nirvany), odmówił też udziału w letniej trasie Metalliki i Guns ‚N Roses. Jednakże, panuje generalna zgodność co do tego, że Nirvana powinna zakończyć istnienie – mówi Bjelland. Oni osiągnęli… Nirwanę. Co więcej mogą osiągnąć?
To jest pokrętna logika, ale to klasyczna mądrość w muzycznej społeczności. Courtney, tamten heavy-metalowiec ma na sobie koszulkę Nirvany – mówi Kurt, kiedy Courtney jest już obok. Wiem – odpowiada ona, chrupiąc ciasteczko. Widziałam go. Mija długa chwila, w której rozważają ten stan rzeczywistości.
Jestem nerwowa, jeżeli chodzi o wiarygodność – mówi wreszcie Courtney. Kurt również jest na tym punkcie przewrażliwiony. Musi radzić sobie z ludźmi lubiącymi jego zespół, a którymi on gardzi. Na przykład: w Reno została zgwałcona dziewczyna. Kiedy sprawcy dokonywali gwałtu, śpiewali ‚Polly’, piosenkę Nirvany. Courtney robi pauzę. Tacy ludzi słuchają tego zespołu.
Ale istnieją różne rodzaje sławy – kontynuuje Courtney. Na przykład sława w stylu The Replacements. Oni cieszyli się sławą respektu. Wielką sławą respektu. Po prostu nie odbierasz tego źle, nie nabijasz się z tego. A sława typu, przykładowo Pauli Abdul – to jest sława nizin.
Kurt parska śmiechem. Courtney posiada fundamentalne, trafne podejście do spraw biznesowych, które najwyraźniej mu się podoba. Wiarygodność to wiarygodność – mówi Courtney. Wszystkie te wytwórnie podpisują kontrakty z wszystkim, co się rusza z powodu tego, że oni sądzą, iż są w stanie kupić wiarygodność. Oni myślą, że to da się sprzedać. A ja na to: pozwólcie im spróbować. Kurt przekręca klucz w stacyjce. Dlaczego chcę tego, o co mi chodzi? – mówi Courtney, chociaż nikt nie zadał pytania. Musisz dać sobie mały, szczero-zmyślony powód, dla którego brniesz dalej. A moim powodem jest wpływ. Kurt się uśmiecha. Wie, o czym Courtney mówi.
Cześć! Minął miesiąc i Kurt brzmi jak nowo narodzony. Jest wesoły! Alarm! Rozmawia ze mną przez telefon z domu w Seattle, gdzie wraz z Courtney mają próby z innymi zespołami. Cudownie jest znów grać z chłopakami – mówi Kurt. Courtney jest w zaawansowanej ciąży, ale nie jest aż taka wielka. Myślę, że nasze dziecko będzie małym elfem.
Cztery godziny później na linii jest Courtney. Ona również brzmi bardzo radośnie, mniej szaleńczo. Ma dużo nowych wieści: chodzą głosy, że Gus Van Sant (reżyser filmów Narkotykowy Cowboy i Moje Własne Idaho) chce obsadzić ją w swoim następnym filmie, znalazła nową basistkę Hole, a wspólnie z Kurt’em kupili dom w Seattle. Nie ma nic lepszego niż być właścicielem ziemskim – mówi. Musisz mieć coś na własność. Tak powiedziałam Kurt’owi.
Nirvana wybiera się w mini-trasę po Skandynawii, a dziecko ma urodzić się na początku września. To ten sam dzień, w którym odbywa się gala się MTV Video Music Awards – mówi Courtney. To bardzo ważne, żeby wtedy zagrał, ale on wcale tak nie uważa. Jeżeli byłaby nim, zagrałabym tam na pewno. Doceniam pieniądze. Kurt tak tego nie postrzega.
To jest typowa Courtney – oczy zwrócone zawsze ku nagrodzie. Słyszałam kilka nowych plotek o mnie – oświadcza radośnie. Że jestem Nike, a Kurt poślubił mnie dla pieniędzy. To dlatego mu się podobam.
Courtney się śmieje. Ciągle mówi się o ich uzależnieniu i ona o tym wie. W całym przemyśle muzycznym panuje trwoga o małą Frances Bean. Najgorszą rzeczą jest – mówi, unikając wspominania o ciągłych plotkach związanych z narkotykami – gdy ludzie mówią, że Kurt pomaga mi to robić. Robi krótką pauzę. Jeżeli już, to Kurt mnie skrzywdził. To posuwa się zbyt daleko, Courtney zatrzymuje się. Nie – mówi. Wszystko układa się naprawdę świetnie. Wszystko się spełnia. Courtney znów się śmieje. Aczkolwiek w każdej chwili wszystko może się zjebać. Nigdy nie wiadomo.
Artykuł w "Vanity Fair" w oryginale
Vanity Fair - September, 1992.
Are Courtney Love, lead diva of the postpunk band Hole, and
her husband, Nirvana heartthrob Kurt Cobain, the grunge John and Yoko? Or the
next Sid and Nancy? Lynn Hirschberg
reports.
By Lynn Hirschberg
Courtney Love is late. She’s
nearly always late, and not just ten, fifteen minutes late, but usually more
like an hour past the time she’s
said she’ll be
someplace. She’s late
for band rehearsals, she was late when she used to strip, she was even an hour
late for a meeting with a record-company executive who wanted to sign her band,
Hole. Courtney assumes that people will wait. She assumes that they will
forgive her as they stare at the clock and stare at the door and wonder where
the hell she is. And they do forgive her. Until they can’t stand it anymore and then they get mad, fed
up, and move on. But by that time Courtney is gone... she’s off keeping someone else
waiting.
When she does show up, she shows up. When you’re an hour late, you can
really make an entrance. She’s
tall and big-boned and her shoulder-length hair is cut like a mop and dyed
yellow-blond. The dark roots show on purpose nothing about Courtney is an accident ... and
today she’s attached a
plastic hair clip in the shape of a bow to a few strands.
She’s
wearing black stockings with runs in them, a vintage dress that’s a size too small, and a
pair of black clogs. Her skin, which has been heavily Pan-Caked and powdered to
cover an outbreak of acne, is pasty-white, and her lips are painted bright red.
She has beautiful round blue-green eyes, which she has carefully made up, but
the focus is on her mouth. She’s
all lipstick.
And talk. From the moment Courtney sits down at a table in
City, a restaurant near her home in Los Angeles, the verbal pyrotechnics begin.
You get the sense that she has a monologue going twenty-four hours a day and
that sometimes she includes others. When she’s
not talking, she doesn’t
seem to be listening exactly but, rather, absorbing: Who is this person? What
is his context? What can I learn/get from him? are the thoughts coursing
through her brain. With Courtney, it’s
not so much scheming as it is focus. She has always known what she wanted and
what she wanted was to be a star. More precisely, Courtney always thought she
was a star. She was just waiting for everyone else to wake up.
It looks as if, after a few false starts ... an acting
career that didn’t quite
take, some stints in other bands that didn’t
work out ... Courtney is having her moment. She and Hole were just signed to a
million-dollar record deal; she is married to Kurt Cobain, the lead singer of
Nirvana, and within the realm of the alternative-music scene, Courtney is now
regarded as a train-wreck personality: she may be awful, but you can’t take your eyes off her.
Her timing is excellent: in the wake of the huge success of
Nirvana, an extremely talented rock band from Seattle that surprised everyone
in the industry by selling (so far) seven million records worldwide, there has
been a frenzy to sign other bands in the punk-grunge-underground mode. The
music ranges from almost pop to loud thrashing ... the only real unifying link
is that most of the bands are on independent labels and appeal to college
audiences. "No one can get a seat on a plane to Seattle or Portland
now." says Ed Rosenblatt, president of Geffen Records, Nirvana’s label. "Every flight
is booked by A&R people out to find the next Nirvana."
Last August, Hole, which is much more extreme and less
melodic than Nirvana, released Pretty on the Inside on Caroline Records, an
independent that is a subsidiary of Virgin. The record is intensely difficult
to listen to Courtney’s singing is a mix of
shouting, screeching, and rasping ... but her songwriting, which has been
compared to Joni Mitchell’s,
is powerful. "Pretty on the Inside" writes Elizabeth Wurtzel in The
New Yorker, "is such a cacophony ... full of such grating, abrasive, and
unpleasant sludges of noise... that very few people are likely to get through
it once, let alone give it the repeated listenings it needs for you to discover
that it’s probably the
most compelling album to have been released in 1991."
Courtney’s
postfeminist stance (she has the power
she just wants to be loved) echoes throughout her songs. Her chosen
topics rape and
abortion, to name two are
extremely provocative. "Slit me open and suck my scars," she sings
about sex. "Don’t
worry baby, you will never stink so bad again," she intones about a
botched abortion. In her strongest song, "Doll Parts," she turns
introspective: "I want to be the girl with the most cake / He only loves
the things because he loves to see them break / I think it’s true ,,, I am beyond fake /
Someday you will ache like I ache."
Even before Nirvana’s
massive success, Hole was lumped with Babes in Toyland, L7, the Nymphs, and
other female led underground groups. Although these bands were quite different
from one another, and wildly competitive, they were all dubbed
"foxcore." And when Nirvana’s
album Nevermind started to sell like mad, the so-called foxcore bands suddenly
seemed commercially viable. "There’s
a pre-Nirvana record-industry perception of this kind of music," says Gary
Gersh, the Geffen Records A&R person who signed Nirvana. "And there’s a post-Nirvana
record-industry perspective. But if you’re
out there and trying to sign the new Nirvana, you’re
chasing your tail. The game is not finding the next Nirvana, because there won’t be a next Nirvana."
It is somehow appropriate that Madonna’s new company, Maverick, was
the first to be interested in signing Courtney Love to a major record deal. In
mid-1991, Guy Oseary, an enthusiastic nineteen-year-old who was working for
Madonna and her manager, Freddy De Mann, at their then unnamed company, told
his bosses about Hole. He also contacted Courtney’s
lawyer, Rosemary Carroll, and Hole-mania began. "Courtney had been
orchestrating this game plan from the beginning," says Carroll. "She
was always very aware of the business, of her place in the business."
Courtney claims she never wanted to sign with Maverick.
"Freddy would have me riding on elephants," she says. "They don’t know what I am. For them, I’m a visual, period."
Madonna’s presence
worried her even more: she did not want to share the spotlight with the premier
blonde goddess of the last decade. "Madonna’s
interest in me was kind of like Dracula’s
interest in his latest victim."
But Courtney, who is nothing if not shrewd, knew that one
offer could spur other offers. Besides, she had another ace to play: by late 91
she was dating Kurt Cobain. When Hole went to England, she wasn’t shy about either Madonna’s interest or her new
boyfriend. She gave lots of interviews and the notoriously fickle British music
magazines, who adored her grunge-rock sound and her torn thirties tea dresses,
proclaimed her their new genius. "The British tabloids called me leggy and stunning", she
recalls. "The best article was about Madonna. It had a really big picture
of me as a blonde and a really small picture of her as a brunette. I cut that
one out."
For his part, Oseary, who saw Courtney and Hole as his
private find, was shocked. "The stories in the English press went, Madonna
doesn’t have AIDS and
she wants to sign Hole", he recalls, sounding rather exasperated.
"From then on, it was Madonna’s
Hole. Madonna’s Hole. Suddenly, we’re just one of the bidders.
At Hole’s next show,
thirteen A&R people were there!"
So it began the
first-ever bidding war over an unsigned female band. (In the record business,
independent labels are not considered contenders
until you’re on a
major label you’re
unsigned.) It wasn’t
clear whether or not most of the bidders liked, or even knew, Hole’s music it was the magic combination
of Madonna’s interest,
Kurt Cobain’s interest,
and the strength of Courtney’s
personality. In any case, Clive Davis, president of Arista Records, reportedly
offered a million dollars to sign the band. Rick Rubin, head of Def American,
was interested, but he and Courtney clashed when they met. She had similar
difficulties with Jeff Ayeroff at Virgin. "Now, Kurt," she exclaims,
"is able to go into Capitol, go into a meeting, decide he doesn’t like it halfway through,
walk out on the guys mid-sentence, and everyone goes, 'There goes Kurt. He’s so moody. Nirvana’s great.' But I go in and
spend three hours with Jeff Ayeroff and tell him more about punk rock than he
ever knew. I give him quality time, but, I’m
sorry, I don’t want to
be on his label and he gets a boner about it and calls me a bitch."
In the end, she signed with Gary Gersh at Geffen, the same
label as Nirvana. "We didn’t
make the deal because she is married to Kurt Cobain," says Ed Rosenblatt.
"But it is a little weird. Hole is a band who we happen to believe in and,
oh, by the way, she’s
married to..."
Courtney’s
deal, worth around a million dollars, is bigger and better than her husband’s. She and Carroll insisted
on that. "I got excellent, excellent contractual things," she boasts.
"I made them pull out Nirvana’s
contract, and everything on there, I wanted more. I’m up to half a million for my publishing rights
and I’m still walking.
If those sexist assholes want to think that me and Kurt write songs together, they
can come forward with a little more." She pauses. "No matter what
label I’m on, I’m going to be his wife,"
she says. "I’m
enough of a person to transcend that."
Probably. But in the circles she travels in, Kurt Cobain is
regarded as a holy man. Courtney, meanwhile, is viewed by many as a charismatic
opportunist. There have been rampant reports about the couple’s drug problems, and many
believe she introduced Cobain to heroin. They are expecting a baby this month,
and even the most tolerant industry insiders fear for the health of the child.
"It is appalling to think that she would be taking drugs when she knew she
was pregnant," says one close friend. "We’re all worried about that baby."
"Courtney and Kurt are the nineties, much more talented
version of Sid and Nancy," says one executive. "She’s going to be famous and he
already is. But unless something happens, they’re
going to self-destruct. I know they’re
both going to be big stars. I just don’t
want to be a part of it."
Courtney has heard all this before and, in a perverse way,
she thrives on it. "I heard a rumor that Madonna and I were shooting
heroin together," she says rather gleefully, lighting up a cigarette.
"I’ve heard I had
live sex onstage and that I’m
H.I.V.-positive."
Courtney laughs. None of these statements is true, although
the live-sex thing is a very persistent rumor. "Now," she continues,
balancing her cigarette on the edge of the ashtray. "I get a chance to
prove myself. And if I do, I do. If I don’t hey, I married a rich
man!"
She drags for dramatic effect. She’s joking and, then again, she isn’t. Audacity is one of the
keys to her charm. "You know, I just can’t
find makeup that stays on in the summer," she says, abruptly changing the
subject. Courtney stamps out her cigarette, rummages through her purse, and
heads off to the bathroom.
"Only about a quarter of what Courtney says is
true," says Kat Bjelland, the leader of Babes in Toyland. "But nobody
usually bothers to decipher which are the lies. She’s all about image. And that’s interesting. Irritating,
but interesting."
When it comes to biographic al information, Courtney is hard
to track. She says she was born in San Francisco in 1966 (that date seems off she is probably older than
twenty-six, although not much), her father was involved with the Grateful Dead,
and her mother, who was from a wealthy family, was a follower of various gurus.
(She no longer speaks to her father, and her mother, who has married several
times since, is closer to Courtney’s
four half-siblings, one of whom is a
Rhodes scholar.)
Courtney hated school and moved around quite a lot: from
boarding school in New Zealand to a Quaker school in Australia to where she
ended up Oregon. At
twelve, she stole a Kiss T-shirt from Woolworth’s
and was sent to a juvenile detention center. "To be quite honest."
she recalls, "I got into it. I was very semiotic about my delinquency. I
studied it. I learned a lot. I’d
grown up with no discipline and I learned a lot about denial. It did not have
an adverse effect on me."
After three years, around 1981, she was out and living on a
small trust fund. She had pretty much decided that music would be her world.
She also began stripping an occupation that has, off and on, supported her for
most of her adult life. "I didn’t
want to sell drugs," she explains. "I didn’t want to steal cars. I didn’t want to be a prostitute. So
I stripped.
"And I was fat then," she continues. "You can
be fat and strip. I’d
strip at Jumbo’s Clown
Room. Or I’d work in the
day at the Seventh Veil. I didn’t
have a gimmick. I see girls now who are trying to be alternative. They won’t make a dime. You’ve got to have white pumps,
pink bikini, fuckin’
hairpiece, pink lipstick. Gold and tan and white. If you even try and slip a
little of yourself in there you won’t
make any money."
Through the classifieds in a punk fanzine called Maximum
Rock N Roll, Courtney had begun corresponding with Jennifer Finch, a kindred
spirit who was living in L.A. "I came and visited her," Courtney
says, "and entered the glamorous world of extra work."
Jennifer had been working part-time as punk-rock color on TV
shows like Quincy and CHiPs, and she brought Courtney along. "I met a lot
of people through that," she says. One of those people was Alex Cox, who
was about to direct Sid and Nancy. "All the punk-rock extras went up for
parts in Sid and Nancy," Courtney recalls. "He met me and he put his
arm around me and said the most subversive thing he could think of was foisting
me on the world. That was back when I was really overweight, too. But I wasn’t scared. I wanted to act ever
since Tatum O’NeaI won
the Oscar."
She was cast as Nancy Spungen’s
best friend, and then Cox wrote Straight to Hell, an incomprehensible spaghetti
Western, for her. There were rumors that the two were lovers, but Courtney
vehemently denies any romantic involvement. "I was sexless," she
says. "People say we were a couple because that’s how they explain his interest in me. During
that time, I did not sleep with anybody. I was fat and when you’re fat you can’t call the shots. It’s not you with the
power."
Following Straight to Hell, Courtney decided to briefly
abandon her musical aspirations and concentrate on acting. She took the $20,000
that she’d been paid,
moved out of Jennifer’s
house, rented an apartment, and bought a pink Chanel suit. She was taking the
bus she still doesn’t know how to drive, despite
having lived in L.A. for ten years but
she was well dressed.
"I didn’t
quite pull it off," she says. "A friend went to a party and told
Jennifer, Courtney was wearing Chanel and she had a glass of champagne in her
hand, but her makeup was exactly the same.
It wasn’t quite
right. I had this publicist who was obsessed with Madonna and obsessed with me
and she decided to make me into a star. I just couldn’t pull it off. I’d
get zits."
It occurred to Courtney that you could have acne and still
be a rock star, so she moved back to Portland, slimmed down, and started
singing in bands, including Faith No More, which has gone on to tour with Guns
N’ Roses and Metallica.
She met Kat Bjelland, and in ‘84
or ‘85. Courtney and
Jennifer and Kat moved to San Francisco and started a band called Sugar Baby
Doll. "We wore pinafores and played twelve-string Rickenbackers," she
says. "It was a disaster." It wasn’t
a punk band Sugar Baby
Doll was softer, sweeter. "Jennifer and I were not into it," recalls
Kat. "We wanted to play punk rock. Courtney thought we were crazy. She
hated punk then."
In the alternative world, integrity and credentials are
everything and Courtney
is viewed by most as a late convert to the world of punk. "I was New Wave
more than hard-core," she admits. "I thought the whole punk scene was
really ugly and unglamorous and I needed it to be glamorous. I’m into it now, but back then
I’d go to Black Flag [a
seminal L.A. punk band] shows and refuse to go in. It was just all these boys
killing each other."
After the San Francisco debacle, she moved to Minneapolis
and played briefly with Kat’s
new band, Babes in Toyland. (Jennifer was back in LA, forming her band, L7.)
She and Kat clashed, and she went to Alaska to strip. Then she moved to
Portland briefly, and by 1989 she was back in Los Angeles. "I just couldn’t take it anywhere
else," she explains. "Minneapolis was so fucking unpretentious.
Everyone has a flannel collection and is in a band named after a welding
instrument."
She put an ad in the Recycler ("I want to start a band.
My influences are Big Black, Stooges, Sonic Youth and Fleetwood Mac") and
stripped to pay the rent. "I Worked at Star Strip," she says.
"The girls in that place are superconstructed. They’re a little classy. Three of them had fucked Axl
[Rose]." Soon she put together Hole and started to rehearse in earnest.
"The first time I saw her onstage, she was dressed like
a soiled debutante." says Rosemary Carroll, Courtney’s lawyer. Her dress was
ripped and she was a mess except for a perfectly pressed huge pink bow on the
back of her dress. She was riveting to watch. Courtney had a presence and a
power that was fascinating."
Hole played around L.A., but they weren’t discovered until they went
to England in late 1991. Courtney may have been jumping on the
foxcore/alternative-band wagon in America (although she would claim otherwise),
but in England she was perceived as an original. With her dirty baby-doll
dresses and dark kinky songs, she was the U.K. music-press pinup of choice.
"I thought they’d
be terrified of me," she says. "This loud American woman. But it
worked! We sold a lot of records."
And they came back to a buzz in the States. By then, she was
together with Kurt and the Madonna thing happened and everything was falling
into place. "It wasn’t
surprising," Courtney says. "I mean, I wasn’t surprised. I always knew."
It’s
about seven P.M. on a balmy night in early summer and Courtney is knocking on
the door of her apartment. She has lost her key or forgot her key or can’t find her key. Whatever.
"KU-RT," she singsongs. "Come to the door."
After a short wait, he opens it. "Where’s your key?" he asks,
looking as if he’s just
woken up. Kurt is wearing pajama bottoms, is bare-chested, and has a sparkly
beaded bracelet on his wrist. He is small and very thin and has pale-white
skin. His hair, which he’s
dyed red and purple in the past, is now blond, and his eyes are very blue. His
face is quite beautiful, almost delicate. Where Courtney projects strength,
Kurt seems fragile. He looks as if he might break.
"God, it’s
hot in here," Courtney says, marching into the apartment. Kurt explains
that he’s turned the
heat on it feels around
a hundred degrees in the living room. "I’m
still cold," he says, slumping into an overstuffed armchair. He looks
exhausted.
Their home, in the Fairfax area of L.A., is sparsely
furnished. There are guitars in their open cases on the floor, and a Buddhist
altar has been set up against one wall. Dead flowers sit in a vase next to a
pair of those see-through body-anatomy dolls. In fact, there are dolls
everywhere: infant dolls with china heads that Kurt is using in the next
Nirvana video, a plastic doll that he found while on tour, and many, many toy
monkeys. Painted on the fireplace, which is covered with candy hearts and
heart-shaped candy boxes, are the scrawled words MY BEST FRIEND. "We had a
fight last night," explains Courtney. "So I wrote that to remind
him."
She continues the apartment tour, showing off a drawing that
Kurt’s sister did, a
photo of him at six with a drum, another doll, whose head is cracked open. In
the kitchen, Courtney has taped lists all over the cabinets. "Kurt’s ex-girlfriend made
these," she says. "I found them when I went through his stuff."
She reads aloud from one: "1. Good Morning! 2. Will you fill up my car
with unleaded gas. 3. Sweep kitchen floor. 4. Clean tub. 5. Go to Kmart. 6. Get
one dollar in quarters." This last one seems to crack her up. "He
never did any of that stuff."
The phone rings. Kurt has disappeared into the bedroom, and
Courtney goes to answer it. "Hi, Dave," she says. It is Dave Grohl,
the drummer in Nirvana. The band has been on hiatus for a few months and Dave
is calling from Washington, D.C. "I’ll
go get him," Courtney says, sounding more than slightly perturbed. She
puts down the receiver. "Just call me Yoko Love," she say’s. "KU-RT." Kurt
curls up with the phone, and Courtney plops down on a legless sofa. She is
wearing a green flowered dress that’s
ripped along the bodice so that her bra is exposed. "They all hate
me," she says. "Everyone just fucking hates my guts."
This may be true. Since Courtney and Kurt’s courtship began last year,
she has reportedly antagonized Grohl and Chris Novoselic, the other two members
of Nirvana. "Courtney always has a hidden agenda," says someone close
to the band. "And Kurt doesn’t.
He’s definitely being
led."
While it’s
difficult to determine Courtney’s
ulterior motive with regard to Kurt, she does have mini-feuds galore. Her major
complaint in terms of Nirvana seems to be with Novoselic’s wife, Shelli. Courtney s gripe is vague something about Shelli’s making Kurt sleep in the
hallway of their house. "I wouldn’t
let her come to my wedding." Courtney says.
She definitely relishes her position as Mrs. Kurt Cobain. It
was one of her goals, not something she left up to fate. The couple first met
eight or so years ago in Portland. "Back then," she recalls, "we
didn’t have an emotion
towards each other. It was, like, Are you coming over to my house? Are you
going to get it up? Fuck
you. That sort of
thing."
By the time they met again. Kurt was a star and Courtney was
much less casual in her approach. She realized that, when it comes to romance,
aggressive behavior can be very appealing. "People say, How did she get
Kurt, " says one friend. "Well, she asked. And she wouldn’t take no for an
answer."
Courtney pursued him for months got his number, called him,
told interviewers that she had a crush on him. She even resorted to religion.
"Courtney chanted for the coolest guy in rock n’ roll which, to her mind, was Kurt to be her boyfriend," says Jimmy Boyle, a
friend who works for the Def American. Finally, she persuaded an
eager-to-please prospective manager to give her tickets (plane and concert) to
a Nirvana show in Chicago.
"I was there in Chicago when they consummated their
relationship," say’s
Danny Goldberg, senior V.P. at Polygram and Nirvana’s (and now Hole’s)
manager. "We chatted for a while and Courtney worked her way into the
other room, where Kurt was. I didn’t
see sparks, but they did go home together. That was in early October. They were
married in February."
It wasn’t
really quite that simple. Initially, Kurt had his doubts. Reportedly he had
been too busy recording and then touring with Nirvana to focus much on romance.
"Kurt is very smart," says one friend, "but he’s shy. A lot of people
mistake that shyness for a lack of confidence, but he does know his own mind.
When Courtney showed up I think he was attracted to her flamboyance. She was
very sexual and I think she just took him over. He went on TV and said she was
the best fuck in the world."
Still, there were problems. "He thought I was too
demanding, attention-wise," Courtney says matter-of-factly. "He
thought I was obnoxious. I had to go out of my way to impress him."
By the time he proposed ("I just knew he should ask me
if he had any brains at all"), she was pregnant. The wedding was in
Hawaii: Kurt, who once planned to wear a dress, wore pajamas, and Courtney wore
a white diaphanous item that had dry rot. It had been Frances Farmer’s in a movie." She
signed a pre-nuptial agreement (her idea) and they did not go on a honeymoon.
"Life is like a perennial honeymoon right now," she says. "I get
to go to the bank machine every day."
All this would he perfect, except for the drugs. Twenty
different sources throughout the record industry maintain that the Cobains have
been heavily into heroin. Earlier this year, Kurt told Rolling Stone that he
was not taking heroin, but Courtney presents another, extremely disturbing
picture. "We went on a binge," she says, referring to a period last
January when Nirvana was in New York to appear on Saturday Night Live. We did a
lot of drugs. We got pills, and then we went down to Alphabet City and we
copped some dope. Then we got high and went to S.N.L.. After that, I did heroin
for a couple of months."
"It was horrible," recalls a business associate
who was travelling with them at the time. "Courtney was pregnant and she
was shooting up. Kurt was throwing up on people in the cab. They were both out
of it."
Courtney has a long history with drugs. She loves Percodans
("They make me vacuum"), and has dabbled with heroin off and on since
she was eighteen, once even snorting it in Room 101 of the Chelsea Hotel, where
Nancy Spungen died. Reportedly, Kurt didn’t
do much more than drink until he met Courtney. "He tried to be an
alcoholic for a long time," she says. "But it didn’t sit right with him."
After their New York binge, it was suggested to Courtney
that she have an abortion. She refused and, reportedly, had a battery of tests
that indicated the fetus was fine. "She wanted to get off drugs,"
says Boyle. "I brought her herbs to ease the kick, so she wouldn’t freak out so badly. I was
bringing stuff over to her house every day because it’s a whacked-out thing to do to a kid."
According in several sources, Courtney and Kurt went to
separate detox hospitals in March. "After a few days, she left and went
and got him," says one insider. "They never went back."
Whether or not they are using now is not clear. "Its a
sick scene in that apartment," says a close friend. "But lately,
Courtney’s been asking
for help."
She is definite about one thing: she wants the baby. And so
does Kurt. In the living room is a painting he made using the sonogram of the
fetus as a centerpiece. They know it’s
a girl and have picked out a name: Frances Bean Cobain.
"Kurt’s
the right person to have a baby with," Courtney continues. "We have
money. I can have a nanny. The whole feminine experience of pregnancy and birth I’m not into it on that level. But it was a bad
time to get pregnant and that appealed in me." She smiles. "Besides,
we need new friends."
This is a sly reference to Kurt’s phone call, which is winding down. "Dave
is upset," Kurt says after hanging up. "So," Courtney says,
"what do you want to do? Why don’t
you start a new band without Chris [sic]?" Kurt pauses. He looks upset.
"But I want Dave," he says. "He’s
the best fucking drummer I know."
They are both silent a few minutes. Kurt looks so tried he
seems to be asleep with his eyes open. Courtney suggests they go out to buy cigarettes.
"Will I get hassled?" says Kurt, who, due to the popularity of
Nirvana’s videos, is
recognized everywhere. "Get used to it!" says Courtney. He shrugs ...
it doesn’t look as if he
wants to move an inch, much less miles into the world. "You’re such a grump," she
says. It’s frustrating
... you marry a millionaire rock god and all he wants to do is stay home and
mope. "We never do anything fun," Courtney whines. Kurt is silent.
"O.K.," he says finally. "Where are they car keys?" As
Courtney searches for them, Kurt heads off to the bedroom to put on a shirt.
"You know, he drives really well," she says as she hunts through a
pile of stuff. "He likes safety."
There’s
just been an earthquake ... 6.1 on the Richter scale ... but Courtney and Kurt
don’t notice. They are
too busy shopping. Kurt is excited...this store, American Rag, which is huge
arid specializes in authentic vintage clothes mixed with clothes that are new
but appear to be vintage, has an enormous collection of used jeans in very
small sizes. He is making his way through the rack very, very slowly. "I
got him to wear boxers," Courtney says, helping him to find his size.
"You can’t believe
how tacky he was, he wore bikinis. Colored . Just a tacky thing."
She gets impatient and heads off to inspect a rack of
dresses. She is very specific about style. She tries to achieve what she terms
the "Kinder-whore look," which seems to mean either ripped dresses
from the thirties or one-size-too-small, velvet dresses from the sixties. Her
hair and makeup remain consistent: white skin, red lips, blond hair with black
roots. "It’s a good
look," she explains. "It’s
sexy, but you can sit down and say, I read Camille Paglia."
Courtney is extremely possessive about this style
statement...she is currently in a war with her erstwhile friend Kat Bjelland
because of a borrowed velvet dress. Or, at least, that's what started it.
"Kat has stolen a lot front me," she says, hitting
on one of her very favorite themes. "Dresses. Lyrics. Riffs. Guitars.
Shoes. She even went after Kurt. That was the last straw. Because I put up with
the lyric stealing. And I put up with her going to England first in a dress
that I loaned her. Now I can’t
wear those fucking dresses in England anymore."
Kat isn’t
Courtney’s only target
... she’s convinced that
nearly everyone in the music scene is either plundering her schtick or is just
plain worthless. She hates Inger Lorre, the lead singer of the Nymphs; despises
Pearl Jam, another terrific Seattle band ("They’re careerist and they go out with models");
is angry with Faith No More ("The new record is called Angel Dust they stole that from me"); has quarreled
with Jennifer Finch of L7 (more stolen lyrics); and is convinced Axl Rose is
"an ass and he also goes out with models."
And so on. Not surprisingly, she also has a few concerns
about Madonna. "I didn’t
want to get involved with her, because she’s
a bad enemy to have," Courtney says, giving a navy dress a closer
inspection. "I don’t
want her to know anything about me, because she’ll
steal what she can. What I have is mine and she can’t fuckin’
have it. She’s not going
to be able to write lyrics like me, and even if she does get up onstage with a
guitar, it s not going to last. I don’t
care how vain and arrogant this sounds, but just watch: in her next video,
Madonna is going to have roots. She’s
going to have smeared eyeliner. And that’s
me." Courtney pauses, pressing the dress against her body to check the
size. "In some pictures, I come across as a fourteen-year-old battered
rape victim," she continues. "And she wants that image." Madonna’s response to this outburst?
"Who," she asks, "is Courtney Love?"
Nevertheless, Courtney is very serious about her vendettas.
They have an equalizing effect: by trashing the likes of Madonna she becomes,
in some twisted way, her peer. "Courtney’s
delusional," says Bjelland, who hasn’t
spoken to her in a year. "I called her a while ago because I was worried
about her baby and her sanity, but I never heard back from her. In the past, I
always forgave her, but I can’t
anymore. Last night, I had a dream that I killed her. I was really happy."
None of this fazes Courtney...he isn’t particularly interested in the consequences of
her actions. She is, instead, after a certain kind of acknowledgment. Courtney
wants her power known, and aside from the fact that everyone is stealing from
her, she feels one of her main obstacles in this quest is the whole beauty
thing. She has written a fanzine for Hole devotees called And She’s Not Even Pretty because,
she explains, "a lot of the anti-Courtney factions say, And she’s not even pretty. Here’s this new rock
star..Kurt..and he’s
supposed to be married to a model and he’s
married to me."
This delights her, and she takes her stack of dresses over
to Kurt, who is still carefully looking at each pair of jeans. He seems in a
trancelike state and the salespeople, who all recognize him, keep their
distance. "Isn’t he
pretty?" she says. Kurt doesn’t
seem to hear her. "We go out once in a while and women look at him like
they’re starving,"
she goes on. Kurt continues to move through the rack in slow motion. "A
lot of people want a piece of that new fame thing," she says. "I can
understand that."
It’s
later the same evening and Kurt is sitting in the parking lot of a 7-Eleven,
waiting for Courtney to buy dinner, which consists of cookies, fruit juice, and
cigarettes. As he stares out the window, a large van pulls up and a guy in full
heavy-metal gear gets out. He is wearing a Nirvana T-shirt.
"That guy has on a Nirvana T-shirt," Kurt says
rather sadly. The heavy-metal audience was not what he had in mind when he
wrote "Smells Like Teen Spirit." "I’m used to it now. I guess," he says softly.
"I’ve seen it a
lot."
Commercial success in the alternative world ruins your
credibility and Kurt is deeply concerned with staying true to his vision. He
wouldn’t perform at Axl
Rose’s
thirtieth-birthday bash (Rose is a big Nirvana fan) and turned down a spot on
this summer’s
Metallica/Guns N’ Roses
tour. Still and all, "the general consensus is that Nirvana should
quit," says Bjelland. "They’ve
reached... nirvana. What are you going to do after that?"
This is ridiculous logic, but it is the conventional wisdom
within the community. "Courtney," Kurt says when she returns,
"that heavy-metal guy was wearing a Nirvana T-shirt." "I
know," she says, munching on a cookie. "I saw him." There is a
long pause while they ponder this reality.
"I’m
neurotic about credibility." Courtney says finally. "And Kurt is
neurotic about it, too. He’s
dealing with people who like his band who he despises. For instance, a girl was
raped in Reno. When they were raping her, they were singing Polly, a Nirvana
song." Courtney pauses. "These are the people who listen to
him."
"But there are all kinds of fame," she continues.
"Like the Replacements had Respect Fame. Big Respect Fame. And that kind
of fame can really mess with your head. Rather than, say, Paula Abdul fame.
That is Valley Fame."
Kurt laughs. Courtney has a basic, commonsense approach to
business matters that clearly appeals to him. "Credibility is
credibility," she says. "All these labels signing everything that
moves because they think they can purchase credibility. They think they can
market it. And I say, Let them try." Kurt turns the key in the ignition.
"Why do I want what I want?" she says, although no one s asked the
question. "You have to give yourself some bogus-sincere nineties little
reason about what it is that’s
making you go. And mine is influence." Kurt smiles. He knows what she’s talking about.
"Hi!"
It’s
a month later and Kurt sounds like a new man. Cheerful! Alert! He’s talking on the phone from
their hotel room in Seattle, where he and Courtney are rehearsing with their
respective bands. "It’s
great to play with the boys again," he says. He chatters on about his car
(an old Plymouth Valiant) and the recent riots in L.A. "Courtney is out at
the sauna," he says. "She’s
really pregnant now, but she’s
not that big. I think we’ll
have a little elf baby."
Four hours later, Courtney is on the line. She, too, sounds
happy and less manic. She’s
full of news: there are rumblings that Gus Van Sant (Drugstore Cowboy, My Own
Private Idaho) wants to put her in his next movie, she’s found a new bassist for Hole, and she and Kurt
have bought a house in Seattle. "Nothing is better than being landed
gentry," she says. "You must own property. That’s what I told Kurt."
Nirvana is going on a mini-tour in Scandinavia, and the baby
is due in early September. "It’s
the same day as the MTV Video Awards," Courtney says. "I think it’s very important that Kurt
play that, but he doesn’t
think like I do. If I was him, I’d
have to play the video awards. I appreciate money. Kurt doesn’t see it the same way."
This is typical Courtney...eyes always on the prize. "I
heard a couple of new rumors about me," she says gleefully. "That I’m Nike and Kurt married me
for Nike money. That that’s
why he’s attracted to
me."
She laughs. There’s
still talk about drugs and she knows it. Throughout the industry, there is
increased worry about little Frances Bean. "The worst thing," she
says, avoiding mention of the persistent drug rumors, "is when people say
Kurt’s helping me to
make it." She pauses. "If anything, Kurt has hurt me."
That’s
going too far and Courtney stops herself. "No," she says, backpedaling.
"Things are really good. It’s
all coming true." Courtney laughs. "Although it could fuck up at any
time. You never know."
Subskrybuj:
Posty (Atom)